W czasie kiedy Fabian i Jack skończyli
trening, pewien czarnowłosy mężczyzna o kolorze oczów czystego
nieba, zaczął się budzić w dość dziwnym miejscu.
Y:Gdzie ja jestem? Czyżbym umarł?
(powiedział sam do siebie , przyglądając się otoczeniu)
Był dokładnie w jakimś domku,
ściany były drewna, w pokoju było łóżko dwu osobowe, jakaś
szafka oraz stolik i krzesło. Gdy Yakis chciał wyjrzeć przez okno
doznał szoku. Wokół niego nie było ani skrawka ziemi, zupełnie
jakby domek lewitował. Niebo było pomarańczowe a słońce/księżyc
czerwone.
Y:Czy to są zaświaty?
Yakis szybko zarzucił na siebie jakieś
ciuchy i wyszedł z domku. Ku jemu zdziwieniu mógł także
lewitować nie musząc używać energii. Nagle do niego podleciał
jakiś mężczyzna w podeszłym wieku, wyglądał na normalnego
staruszka, miał krótkie siwe włosy, na czubku można było
dostrzec łysinę. Lecz na plecach miał duże białe skrzydła, a
jego skóra była szara.
-O widzę że się w końcu obudziłeś?
Y:Kim jesteś? Czy ja umarłem? Co to
za miejsce? Czy tą za światy?
J:Spokojnie. Pozwól że na początek
się przedstawię. Nazywam się Jerry, i to ja w ostatniej chwili
zdołałem cię uratować, za nim ciało Mitarashiego zdołało
eksplodować.
Y:Naprawdę? Czyli że nie umarłem?
J:Nie.
Y:Więc gdzie ja jestem
J:Zdołałem cię przenieść do
naszego wymiaru, jak widzisz tutaj nic nie ma na pierwszy rzut oka.
To jest boski wymiar.
Y:Boski Wymiar?
J:Tak, mieszka tu 5 bogów oddaleni od
siebie o kilka milionów lat świetlnych. A są to następujący
bogowie:Bóg Zniszczenia, Bóg Odrodzenia, Bóg miłości, Bóg
nienawiści i najważniejszy i stojący na szczycie piramidy, czyli
bóg wszechmogący.
Y:Rozumiem, a dlaczego mnie tu
ściągnąłeś?
J:Bóg wszechmogący chciał cie
widzieć, dlatego cię tu zabrałem . Jeśli okażesz się godny,
to zacznie cię trenować i niewiarygodnie wzmocnić twoje
umiejętności.
Y:Naprawdę?
J:Tak.
Y:Super! (krzyknął podekscytowany
brunet)
Y:A tak właściwie to gdzie on mieszka?
J:Dla ciebie Wszechmogący-sama, a
mieszka on jakieś 5 mln lat świetlny stąd.
Y:Co przecież to zajmie wieki?
J:Spokojnie, dzięki mnie i mojej
technice znajdziemy się tam w ułamku sekundy, po prostu chwyć
mojego ramienia.
Brunet zrobił tak, jak mu kazał
Jerry i w ciągu sekundy stanęli przed wielkim pałacem. Był
ogromny, strzegli go wysocy na jakieś 6m i silni wojownicy w
zbrojach. Mieli długie miecze, które były spowite ogniem.
-Czego tu chcesz dzieciaku?
(powiedział jeden ze strażników, odgradzając drogę Yakisowi)
Y:Ja do szanownego wszechmogącego.
-A zaproszenie masz?
J:Spokojnie panowie , on jest ze mną .
-O Jerry-san, w takim razie zapraszamy?
Yakis i Jerry weszli do środka, szli
przez główny hol dobrą godzinę podziwiając widok. Yakis był
pod wrażeniem tego jak wyglądał. W końcu doszli do sali Boga
Wszechmogącego. Po zadzwonieniu gongiem, otrzymali zaproszenie
więc weszli do środka, drzwi otworzył im strażnik.
BW:O wreszcie się pojawiłeś Yakis,
czekałem na ciebie.
Y:Witaj wszechmogący-sama (przywitał
się kłaniając się przed Bogiem)
BW:Pewnie zastanawiasz się dlaczego
cię tu sprowadziłem, a więc zacznijmy od tego że obserwowałem
cię od pewnego czasu, twoje czyny i umiejętności zrobiły na mnie
wielkie wrażenie dlatego postanowiłem cię szkolić, ale byś
mógł tego wykonać musisz odbyć test.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz