Łączna liczba wyświetleń

piątek, 12 sierpnia 2016

SLW:Rozdział 53

W czasie kiedy Fabian i Jack skończyli trening, pewien czarnowłosy mężczyzna o kolorze oczów czystego nieba, zaczął się budzić w dość dziwnym miejscu.
Y:Gdzie ja jestem? Czyżbym umarł? (powiedział sam do siebie , przyglądając się otoczeniu)
Był dokładnie w jakimś domku, ściany były drewna, w pokoju było łóżko dwu osobowe, jakaś szafka oraz stolik i krzesło. Gdy Yakis chciał wyjrzeć przez okno doznał szoku. Wokół niego  nie było ani skrawka ziemi, zupełnie jakby domek lewitował. Niebo było pomarańczowe a słońce/księżyc czerwone.
Y:Czy to są zaświaty?
Yakis szybko zarzucił na siebie jakieś ciuchy i wyszedł z domku. Ku jemu zdziwieniu mógł także lewitować nie musząc używać energii. Nagle do niego  podleciał jakiś mężczyzna w podeszłym wieku, wyglądał na normalnego staruszka, miał krótkie siwe włosy, na czubku można było dostrzec łysinę. Lecz na plecach miał duże białe skrzydła, a jego skóra była szara.
-O widzę że się w końcu obudziłeś?
Y:Kim jesteś? Czy ja umarłem? Co to za miejsce? Czy tą za światy?
J:Spokojnie. Pozwól że na początek się przedstawię. Nazywam się Jerry, i to ja w ostatniej chwili zdołałem cię uratować, za nim ciało Mitarashiego zdołało eksplodować.
Y:Naprawdę? Czyli że nie umarłem?
J:Nie.
Y:Więc gdzie ja jestem 
J:Zdołałem cię przenieść do naszego wymiaru, jak widzisz tutaj nic nie ma na pierwszy rzut oka. To jest boski wymiar.
Y:Boski Wymiar?
J:Tak, mieszka tu 5 bogów oddaleni od siebie o kilka milionów lat świetlnych. A są to następujący bogowie:Bóg Zniszczenia, Bóg Odrodzenia, Bóg miłości, Bóg nienawiści i najważniejszy i stojący na szczycie piramidy, czyli bóg wszechmogący.
Y:Rozumiem, a dlaczego mnie tu ściągnąłeś?
J:Bóg wszechmogący chciał cie widzieć, dlatego cię tu zabrałem . Jeśli okażesz się godny, to zacznie cię trenować i niewiarygodnie wzmocnić twoje umiejętności.
Y:Naprawdę?
J:Tak.
Y:Super! (krzyknął podekscytowany brunet)
Y:A tak właściwie to gdzie on mieszka?
J:Dla ciebie Wszechmogący-sama, a mieszka on jakieś 5 mln lat świetlny stąd.
Y:Co przecież to zajmie wieki?
J:Spokojnie, dzięki mnie i mojej technice  znajdziemy się tam w ułamku sekundy, po prostu chwyć mojego ramienia.
Brunet zrobił tak, jak mu kazał Jerry i w ciągu sekundy stanęli przed wielkim pałacem. Był ogromny, strzegli go wysocy na jakieś 6m i silni wojownicy w zbrojach. Mieli długie miecze, które były spowite ogniem.
-Czego tu chcesz dzieciaku? (powiedział jeden ze strażników, odgradzając drogę Yakisowi)
Y:Ja do szanownego wszechmogącego.
-A zaproszenie masz?
J:Spokojnie panowie , on jest ze mną .
-O Jerry-san, w takim razie zapraszamy?
Yakis i Jerry weszli do środka, szli przez główny hol dobrą godzinę podziwiając widok. Yakis był pod wrażeniem tego jak wyglądał. W końcu doszli do sali Boga Wszechmogącego. Po zadzwonieniu gongiem, otrzymali zaproszenie więc weszli do środka, drzwi otworzył im strażnik.
BW:O wreszcie się pojawiłeś Yakis, czekałem na ciebie.
Y:Witaj wszechmogący-sama (przywitał się kłaniając się przed Bogiem)
BW:Pewnie zastanawiasz się dlaczego cię tu sprowadziłem, a więc zacznijmy od tego że obserwowałem cię od pewnego czasu, twoje czyny i umiejętności zrobiły na mnie wielkie wrażenie dlatego postanowiłem cię szkolić, ale byś mógł tego wykonać musisz odbyć test.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz