Kilka tygodni później....
Fabian wrócił do pełni formy i
wznowił treningi z Jackiem, pewnego dnia do treningów dołączył
jego syn Jeremy. Dziś miał odbyć się ich pierwszy wspólny
trening, więc wszyscy obecnie gotowi do treningu stali na polanie.
J:Dobra jako że umiecie już co nieco, to postanowiłem że dziś będę was obserwował.
Y:Obserwował?
Je:Ale co my mam robić?
J:Urządzimy sparing Fabian kontra ty,
chciałbym zobaczyć czego się nauczyliście.
Je:Naprawdę musimy?
J:Tak.
Obaj kuzyni na prośbę trenera stanęli
naprzeciw siebie.
J:Dobra walczcie dopóki któryś z was
nie padnie, mogę przerwać walkę kiedy uznam to za konieczne,
zrozumiano?
F&Je:Tak!
J:A więc zaczynajcie.
Obaj kuzyni ruszyli na siebie nacierając pięściami, walka na początku była wyrównana, ale
później przechyliła się na stronę Jeremiego, który stopniowo
zwiększał swoją szybkość. Mimo że był szybki, to jego ciosy
nie były dostatecznie silne.
J:Jeremy jest nieostrożny, powinien
pierw zrównoważyć siłę do szybkości, tak to nie pokona swojego
przeciwnika (powiedział do siebie w myślach Jack)
Fabian po lekki obrywaniu od swojego
kuzyna, w końcu odskoczył do tyłu. Stanął w miejscu i złączył
swoje dłonie przed sobą, tą pozycją wyraźnie zaciekawił
swojego wujka.
J:Hmm ciekawa pozycja, co teraz
zamierzasz?
Jeremy ruszył ponownie na swojego
kuzyna, ten się tylko uśmiechnął. Lecz czarnooki się zatrzymał, gdy zauważył że z ciała Fabiana wychodzącą 4 klony i ruszają
na niego. Ku jego zdziwieniu, nie mu nie zrobiły, dopiero poczuł
gdy dostał pięścią w twarz od oryginału, który był w
mieszany w tamte klony, Jeremy odleciał na jakieś 10 m uderzając
w drzewo.
J:Rozumiem. Yakis złapał Jeremiego w
iluzje tworząc kolny, Jeremy myśląc że są prawdziwe chciał
parować ich atak, ale to nic nie dało. Więc pomyślał że są
to hologramy i je zignorował, Fabian to wykorzystał i wmieszał
się w nich, zostawiając jednego w miejscu w którym stał, i
zaatakował własnoręcznie Jeremiego, nieźle wykombinowane, jego
zmysł walki jak na 5 latka jest imponujący. Yakis, masz godnego
następce (powiedział sam do siebie z uśmiechem)
Jeremy stworzył z ziemi kilka kul,
następnie rzucił w stronę Fabiana. Ten w odpowiedzi na jego atak, złączył otwartymi dłońmi swoje nadgarstki, po czym wystrzelił
ogromy słup ognia. Jak by tego było mało, do słupa dorzucił
kulę powietrza, dodając i zwiększając siłę ognia.
J:Połączył dwa żywioły,
zwiększając tym samym siłę ataku. Dobrze pomyślane, Yakis ten twój
dzieciak, może cię kiedyś przerosnąć.
Mimo że spalił kule ogień nadal
leciał na Jeremiego, ten opadł już z sił i nie mógł go uniknąć, nagle przed nim pojawił się jego ojciec Jack, i rozproszył
atak.
Je:Tato? Dziękuje.
J:Nie ma sprawy, ale i tak się musisz
się jeszcze wiele nauczyć.
Je:Dobrze.
J:W porządku podejdźcie do mnie obaj, ogłaszam że zwycięzcą pojedynku jest, Fabian.
F:Naprawdę?
J:Tak wspaniale wszystko obmyśliłeś, w przeciwieństwie do swojego kuzyna, myślałeś.
F:Dziękuje wujku.
Odparł szczęśliwy Fabian i podszedł
do swojego kuzyna próbując go pocieszyć.
Je:Gratuluje, jesteś lepszy ode mnie.
F:Nie martw się jeszcze kiedy
zawalczymy razem, i mam nadzieje że to ty będziesz lepszy.
Na te słowa Jeremy był w szoku, ale
jednocześnie szczęśliwy.
Je:Jasne, masz to jak w banku.
J:To co może idziemy na pizze?
(zaproponował, na co chłopcy od razu się zgodzili)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz