Y:Test?
BW:Tak, jeśli go zdasz to będziesz
mógł wejść do pewnej świątyni bogów i tam trenować, a po
skończonym treningu będziesz mógł wrócić do domu, ale jeśli
przegrasz zostaniesz tu na zawsze.
Y:Rozumiem, a więc co mam zrobić?
BW:Masz pokonać tego przeciwnika.
(odparł wskazując na miejsce w którym w ogniu pojawiał się
przeciwnik Yakisa)
Gdy ogień zniknął Yakis doznał
szoku. Przed nim stał jakby on sam, z tą różnicą że miał
czerwone oczy.
Y:To on jest moim przeciwnikiem?
BW:Tak.
Yakis rzucił dwa specjale noże w
stronę swojego sobowtóra, gdy ten je bez najmniejszego problemu
złapał. Oryginał pojawi się za nim, próbując zadać cios.
Lecz ten to przewidział i go zablokował. Yakis natychmiast
odskoczył do tyłu próbując wymyślić coś innego. Po chwili
spostrzegł że jego sobowtór zniknął, nagle poczuł silny ból w
plecach, po czym padł na ziemie.
Y:Cholera.
Niebieskooki się podirytował i chciał
stworzyć ognistą gwiazdę, lecz ku jego zdziwieniu nie udało mu
się to.
Y:Co jest grane?
BW:Tutaj twoje techniki nie zadziałają, musisz go pokonać w walce wręcz.
Y:Niech to.
Yakis ponownie ruszył na swojego
sobowtóra, zderzając się z nim pięściami. Oryginał minimalne
obrażenia zadawał, natomiast sobowtór już większe. Chciał już
to zakończyć, lecz czerwono-oki z pół obrotu kopnął go w brzuch, wysyłając go na drugi koniec sali.
SY(sobowtór):Po co walczysz, skoro i
tak ze mną nie wygrasz? Daj sobie spokój i odejdź stąd,
oszczędzisz sobie cierpienia.
Y:Nie...Ja Nigdy..... się …. nie
poddam! (krzyknął podkreślając ostatnie słowo )
Ciało Yakisa ponownie spowił złoty
ogień, na ten widok wszechmogący się uśmiechnął.
Y:Nie mogę się poddać, za daleko
zaszedłem by się wycofać.
Yakis ponownie ruszył do ataku, tym
razem to jego sobowtór zaczął obrywać, po kilku minutach leżał
już na ziemi a ogień otaczający ciało Yakisa znikł.
SF:Dlaczego chcesz stać się jeszcze
silniejszy? Przecież już jesteś wystarczająco.
Y:Po prostu chcę stać się jeszcze
silniejszy, by móc ochronić moją rodzinę, przyjaciół a także
planetę.
SF:Rozumiem (powiedział się
uśmiechając po czym zniknął w płomieniach )
BW:Gratulacje właśnie zdałeś test.
Y:Naprawdę? Ale wszechmogący-sama co
miał za zadanie ten test?
BW:Miał pokazać, czy jesteś godny
by opanować boską moc, prócz tego miał cię nauczyć że
nieważna jak potężny się staniesz, masz nie zapominać kim
jesteś.
Y:Rozumiem.
BW:Dobra chwyć mnie za bark,
przeniesiemy się do świątyni w której będziesz trenował.
Y:Dobrze.
Yakis zrobił to o co prosił Bóg, po
chwili znaleźli się przed olbrzymią bramą.
BW:Zaraz brama się otworzy, i
będziesz mógł zacząć swój trening.
Y:Przepraszam wszechmogący-sama, a
ile zajmie mi ten trening?
BW:10 lat.
Y:Ile!!!!!!
BW:Spokojnie, zdążysz przed
przybyciem wroga.
Y:Z kąt wszechmogący wie?
BW:Jestem wszechmogącym, zresztą nie
ważne. Jeśli chcesz zdążyć to lepiej już idź.
Y:Dobrze, do zobaczenia za 10 lat.
Drzwi się w końcu otworzyły, Yakis
od razu wszedł, gdy był w środku był w szoku, wszystko było
białe podziwianie zostawił na później i zaczął trenować, i
tak zaczął się jego 10 letni trening.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz