Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

SLW:Rozdział 54

Y:Test?
BW:Tak, jeśli go zdasz to  będziesz mógł wejść do pewnej świątyni bogów i tam trenować, a po skończonym treningu będziesz mógł wrócić do domu, ale jeśli przegrasz zostaniesz tu na zawsze.
Y:Rozumiem, a więc co mam zrobić?
BW:Masz pokonać tego przeciwnika. (odparł wskazując na miejsce w którym w ogniu pojawiał się przeciwnik Yakisa)
Gdy ogień zniknął Yakis doznał szoku. Przed nim stał jakby on sam, z tą różnicą że miał czerwone oczy.
Y:To on jest moim przeciwnikiem?
BW:Tak.
Yakis rzucił dwa specjale noże w stronę swojego sobowtóra, gdy ten je bez najmniejszego problemu złapał. Oryginał pojawi się za nim, próbując zadać cios. Lecz ten to przewidział i go zablokował. Yakis natychmiast odskoczył do tyłu próbując wymyślić coś innego. Po chwili spostrzegł że jego sobowtór zniknął, nagle poczuł silny ból w plecach, po czym padł na ziemie.
Y:Cholera.
Niebieskooki się podirytował i chciał stworzyć ognistą gwiazdę, lecz ku jego zdziwieniu nie udało mu się to.
Y:Co jest grane?
BW:Tutaj twoje techniki nie zadziałają, musisz go pokonać w walce wręcz.
Y:Niech to.
Yakis ponownie ruszył na swojego sobowtóra, zderzając się z nim pięściami. Oryginał minimalne obrażenia zadawał, natomiast sobowtór już większe. Chciał już to zakończyć, lecz czerwono-oki z pół obrotu kopnął go w brzuch, wysyłając go na drugi koniec sali.
SY(sobowtór):Po co walczysz, skoro i tak ze mną nie wygrasz? Daj sobie spokój i odejdź stąd, oszczędzisz sobie cierpienia.
Y:Nie...Ja Nigdy..... się …. nie poddam! (krzyknął podkreślając ostatnie słowo )
Ciało Yakisa ponownie spowił złoty ogień, na ten widok wszechmogący się uśmiechnął.
Y:Nie mogę się poddać, za daleko zaszedłem  by się wycofać.
Yakis ponownie ruszył do ataku, tym razem to jego sobowtór zaczął obrywać, po kilku minutach leżał już na ziemi  a ogień otaczający ciało Yakisa znikł.
SF:Dlaczego chcesz stać się jeszcze silniejszy?  Przecież już jesteś wystarczająco.
Y:Po prostu chcę stać się jeszcze silniejszy, by móc ochronić moją rodzinę, przyjaciół a także planetę.
SF:Rozumiem (powiedział się uśmiechając po czym zniknął w płomieniach )
BW:Gratulacje właśnie zdałeś test.
Y:Naprawdę? Ale wszechmogący-sama co miał za zadanie ten test?
BW:Miał pokazać, czy jesteś godny by opanować boską moc, prócz tego miał cię nauczyć  że nieważna jak potężny się staniesz, masz nie zapominać kim jesteś.
Y:Rozumiem.
BW:Dobra chwyć mnie za bark, przeniesiemy się do świątyni w której będziesz trenował.
Y:Dobrze.
Yakis zrobił to o co prosił Bóg, po chwili znaleźli się przed olbrzymią bramą.
BW:Zaraz brama się otworzy, i będziesz mógł zacząć swój trening.
Y:Przepraszam wszechmogący-sama, a ile zajmie mi ten trening?
BW:10 lat.
Y:Ile!!!!!!
BW:Spokojnie, zdążysz przed przybyciem wroga.
Y:Z kąt wszechmogący wie?
BW:Jestem wszechmogącym, zresztą nie ważne. Jeśli chcesz zdążyć to lepiej już idź.
Y:Dobrze, do zobaczenia za 10 lat.
Drzwi się w końcu otworzyły, Yakis od razu wszedł, gdy był w środku był w szoku, wszystko było białe  podziwianie zostawił na później i zaczął trenować, i tak zaczął się jego 10 letni trening.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz