Kilka minut później bariera znikła,
Jack natychmiast udał się do środka, by poszukać swojego brata.
Po godzinie szukania padł na ziemie.
J:Cholera! (krzyknął uderzając
pięścią w ziemie.)
J:Dlaczego, dlaczego posunąłeś się
tak daleko?
Niebo się zachmurzyło, a po kilku
minutach zaczęło padać. Jack jeszcze posiedział tam kilka minut,
robiąc grób swojemu bratu, po czym wrócił do miasteczka.
Tym czasem rodzina Yakisa czekała na
niego w swoim domu, byli wszyscy Mistrz, siostra wraz Verniko,Matka
Ojciec, a także jego rodzina.
Y:Mamo, kiedy tato wróci?
E:Już pewnie wraca, nie martw się
skarbie.
Nagle usłyszano pukanie do drzwi,
każdy się zerwał. Fabian pierwszy udał się do drzwi, myślał
że to jego ojciec, ale okazało się że w drzwiach stał Jack.
F:Wujku, gdzie jest tata?
J:Gdzie, jest twoja matka?
F:W salonie wraz z wszystkimi.
J:To dobrze się składa
F:A co się stało?
J:Zaraz się dowiesz
Nagle wszyscy podeszli do czarnookiego
.
E:Jack, gdzie jest Yakis?
J:Przykro mi to mówi , ale zginął.
Na te słowa wszyscy byli w szoku.
E:Co? To nie możliwe. (odparła
czerwonowłosa , zaczynając szlochać)
Podobnie zareagowali dzieci ,siostra
oraz matka.
S:Co tam się stało
Yakis opowiedział całą sytuacje, po
jakiś dwóch godzinach każdy z gości się rozszedł. Została
tylko rodzina Yakisa. Każdy przeżywał jego śmierć, najbardziej
jego dzieci. Emika próbowała ich pocieszać, ale marnie jej
wychodziło. Następne dni wyglądały podobnie, każdy był w
żałobie.
Pewnego dnia do domu Yakisa przyszedł
Jack. Zastał tam tylko Fabiana i Yuki.
F:Wujek, coś się stało?
J:Tak, zamierzam cię od dziś
trenować.
F:Co, naprawdę?
J:Tak.
F:Ale dlaczego mnie, a co z Jeremim?
J:Jego też trenuje, nie martw się.
Ty jesteś ważniejszy, za 30 minut bądź na polanie koło
parku.
F:Zgoda.
Fabian poszedł się odświeżyć,
ubrać jakieś sportowe ubranie, następnie wziął swoją młodszą
siostrę i udał się na polane. Gdy postawił Yuki obok drzewa,
stanął naprzeciw swojego wujka.
J:Dobra gotowy ? Nie zamierzam być
taki pobłażliwy .
F:Jasne..
J:Na początek, zaatakuj mnie i pokaż
co potrafisz.
Fabian ruszył na swoje wujka,
atakując rękami, Jack bez trudu je parował, następnie chciał
go podhaczyć, ale mu się nie udało. Na szczęście brunet nie
zauważył za nim kamienia i się potknął. Fabian to wykorzystał
i uderzył z łokcia w klatkę piersiową swojego wujka.
J.Nie źle.
F:Dzięki. (odpowiedział z uśmiechem)
J:Idioto, nie rozpraszaj się!
Jack walnął go z pięśc , chłopiec
poleciał kilka metrów dalej i uderzył w drzewo. Gdy się pozbierał
zaczął płakać.
J:Przestań się mazać, jeśli chcesz
stać się taki jak twój ojciec, musisz przestać zachowywać się
jak dziecko .
Po chwili Fabian starł łzy i ponownie
ruszył na swojego wujka, po paru godzinach, skończyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz