Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 lutego 2016

SLW:Rozdział 11

Kilka godzin później , Yakis był w jakimś miasteczku . Nie było jakieś wielkie, a ludzie byli nie zwykle uprzejmi dla przyjezdnych , nagle usłyszał jakieś krzyki i dźwięk pykających szkieł.
-Ej , oddawaj to złodzieju .
Z jakiegoś sklepu wybiegł jakiś chłopak który był w wieku Yakisa , miał średniej długości blond włosy , czarne oczy , ubrany w jakieś stare podarte szmaty . W rękach miał torbę słodyczy .
Nagle przed nim stanął Yakis , ten go nie zauważył i wpadł na niego .
-Ej uważaj jak chodzisz ?
Y:Oddaj to
-Co mam oddać ?
Y:To co ukradłeś .
-Chyba śnisz . (odpał po czym rzucił się z pięściami na bruneta)
Ten oba je zatrzymał dwoma palcami , co zszokowało blondyna , następnie lekko popchał go , po czym poleciał 5m do tyłu.
-K...Kim jesteś ?
Y:Nazywam się Yakis . (odparł po czym wziął od blondyna torbę słodyczy i oddał sprzedawcy )
Y:Proszę oddaje za niego
SP(Sprzedawca):Dziękuje chłopcze , czy mogę coś dla ciebie zrobić ?
Y:Tak , potrzebowałbym parę ubrań , coś do jedzenia i picia na drogę )
SP:Rozumiem , zaraz coś dla pana znajdę .
Po kilkunastu minutach , Yakis dostał to o co prosił.
SP:Proszę , o to jest to o co pan prosił .
Y:Dziękuje , to powinno wystarczyć .
SP:Dziękuje i do zobaczenia.
Y:Do widzenia .
Yakis natychmiast opuścił miasto i ruszył dalej na poszukiwania , w międzyczasie próbował się pytać kogokolwiek z mieszkańców o kryształ , lecz nic o nim nie wiedział . Od kąt je opuścił , wyczuwał jak ktoś go śledzi .
Y:No dobra wyłaź , wiem że tam jesteś .
Po chwili zza drzew wyszedł pewien blondyn . To był ten co wtedy ukradł słodycze ze sklepu .
-Jesteś tak samo spostrzegawczy jak silny .
Y:To ty , czego chcesz ?
-Na początku może się przedstawię , jestem Verniko , a co ważniejsze chciałem cię przeprosić .
Y:Mnie za co ?
V:Za to że wtedy mnie przyłapałeś na kradzieży .
Y:W prządku , ale to chyba nie mnie powinieneś przepraszać , tylko sprzedawcę .
V:Już to zrobiłem , po tym jak cię spotkałem i jak mnie powstrzymałeś . Postanowiłem że skończę z kradzieżami oraz innymi haniebnymi rzeczami które robiłem. I jeśli oczywiście byłaby możliwość , chciałbym się do ciebie przyłączyć .
Yakis przez dłuższą chwilę się nad tym zastanawiał , i po jakiś 10 minutach , uśmiechnął się do niego mówiąc .
Y:Jasne , witam na pokładzie (odparł podając dłoń na znak przyjaźni )
V:Dziękuje (odparł szczęśliwy , ściskając dłoń )
I tak oto samotny Yakis , znalazł swojego kolejnego przyjaciela , w tym momencie , postanowił że będzie stawał się jeszcze silniejszy , by sytuacje takie jak ta sprzed 5 lat się nie powtórzyły .









sobota, 20 lutego 2016

SLW:Rozdział 10

Sensu myśląc że to już koniec , opuścił gardę , i zaczął ledwo iść w przeciwną stronę . Nagle coś mu mówiło by się odwrócił , lecz nim to zrobił , padł ledwo przytomny na ziemie .
S:J...ja....Jak to możliwe ?
K:Muszę przyznać , że gdybym w odpowiedniej chwili się nie zamienił miejscem , z tym pniem to bym tego nie przeżył , przydatna to jest technika , lecz jej limit to jeden raz . No cóź , nigdy wcześniej nie znalazłem się w tak niebezpiecznej sytuacji , więc jej nie używałem .
Kisune wziął ciało siwowłosego i zabrał ze sobą .
Tym czasem niczego nie świadomy Yakis , idzie sobie i szuka kryształu . Nagle poczuł jak by ktoś nawiązywał z nim rozmowę telepatyczną .
S:Ya...kis , Yakis!
Na początku , chłopakowi się wydawało że się mu przesłyszało ale za kolejnym razem to zrozumiał.
S:Yakis.
Y:Staruszek ?
S:Tak to ja
Y:Gdzie jesteś , i czemu słyszę twój głos w mojej głowie ?
S:To jedno z moich zdolności , co ważniejsze . Słuchaj , nie zobaczymy się znowu przez jakiś czas .
Y:Co czemu ?
S:Dostałem inne zadanie , ale to opowieść na kiedy indziej . Co ważniejsze , musisz za wszelką cenę znaleźć ten kryształ , i nikomu go nie oddawać , rozumiesz ?
Y:Tak
S:To świetnie , ja niestety muszę już kończyć. Na koniec powiem ci , byś pamiętał i nie zaniedbywał treningu .
Y:Ma się rozumieć.
S:To świetnie, na razie.
Y:Cześć .
Yakis lekko zaskoczony zaistniałą sytuacją , na początku nie wiedział co ma myśleć , ale postanowił skupić się na zadaniu które wyznaczył mu jego mistrz.
Po chwili zaczęło się robić , ciemno a do najbliższego miasteczka było kilkanaście kilometrów . Nie zastanawiając się dłużej , Yakis postanowił rozbić obóz , z swojego plecaka wyciągnął namiot , a następnie go rozłożył i rozpalił ognisko . Gdy tak sobie siedział , na konarze przy ognisku . Zastanawiał się jacy byli jego rodzice i czy w ogóle jeszcze żyją . Jedynie co pamięta to Ale i Waltera których spotkał na tamtej planecie . Kiedy sobie ich przypomniał , poczuł gniew ale przede wszystkim smutek . Nie mógł sobie tego wybaczyć , że zamiast walczyć i ich obronić ,on zwyczajnie uciekł . Nagle zaczęło się chmurzyć , a po chwili się rozpadało . Wiatr był tak mocny , że jego namiot zwiało .
Y:Co się tu dzieje ? (zapytał sam siebie ?
Nagle coś mu mówiło , by wszedł na najwyższą gałąź . Chwilę się nad tym musiał zastanowić ,ale postanowił że posłucha się swojej intuicji. Akurat kiedy już wszedł na szczyt drzewa. W nie trafił piorun . Bruneta parę minut sparaliżowało . Lecz gdy się ocknął , nie czuł w ogóle żadnego bólu . W dodatku , kiedy wystawił dwa środkowe palce przed siebie , z nich wystrzeliła błyskawica , lekko go to zaskoczyło .
Y:Co co to , jak ja to zrobiłem ?

Był już ranek , więc dłużej się nad tym nie zastanawiał , tylko poszedł złowić i usmażyć parę ryb. Po zjedzeniu śniadania , wyruszył dalej .

wtorek, 16 lutego 2016

SLW:Rozdział 9

Minęło kilka miesięcy od kiedy Yakis oraz jego mistrz Sensu , opuścili miasto . W tej chwili doszli do jakiegoś miasteczka , które było dość dziwne , było jakoś po południu , a na ulicy nie było żadnej duszy .
Y:Hej mistrzu , co jest z tym miejscem ? Dlaczego nie ma tu żadnej duszy ?
S:Nie mam pojęcia , chodź sprawdźmy to.
I tak Yakis oraz jego mistrz , poszli sprawdzić czy ktoś tu wgl mieszka , po 2 godzinach dali sobie spokój , nie było tu nikogo .
S:Coś mi tu nie gra
Y:Co takiego ?
S:Spójrz , ta zupa jest jeszcze ciepła, więc coś się musiało stać , nie wierze że tak o sobie ludzie po prostu zniknęli .
Y:Masz racje mistrzu , coś tu śmierdzi .
S:Dobra , słuchaj na razie się rozdzielimy , ja pójdę tędy a ty tamtędy .
Y:Zgoda
Białowłosy mężczyzna , ruszył w stronę jakiejś polany , nim tam doszedł , został zaatakowany przez coś , lecz uniknął jego ciosów . Po chwili dostrzegł kto jest jego przeciwnikiem . (Był to mężczyzna w wieku 30 lat , miał średniej długości rude włosy , oraz czerwone jak krew oczy , ubrany był w jakąś fioletową koszulę , czarne spodnie )
S:Czego chcesz i kim jesteś ?
K:Nazywam się Kisune i jestem tym który podbił to miasteczko.
S:Co zrobiłeś z mieszkańcami ?
K:hehe , Uwięziłem ich w moim zamku . Ale skoro jest tu jeszcze jakiś wolny człowiek , to zaraz i ty do nich dołączysz .
S:Nie jestem jednym z mieszkańców.
K:Mam to gdzieś . (odparł po czym ruszył do ataku)
Kisune , ruszał się bardzo sprawnie , lecz staruszek był w stanie przewidzieć jego ruchy , każdy jego cios blokował i wprowadzał kontratak .
K:Hehehe jesteś nie zły , jak na zwykłego człowieka .
S:Ty też
Nagle na nogach i rękach rudego , pojawiły się czerwone łuzki.
S:Co to to nie możliwe (odparł zszokowany siwowłosy )
K:Teraz ci pokaże moją moc)
Kisune ,w mgnieniu oka podbiegł do Sensu i kopnął go w podbródek , jednocześnie wybijając go w powietrze . Następnie pojawił się tuż nad nim , lecz nim zdążył go zaatakować jego ciało spowił ogień , lecz to na nic się nie zdało . Gdyż cios rudego był tak mocny ,że nawet ogień nie był w stanie ochronić białowłosego . Ten po uderzeniu , poleciał na ziemie . Jakby tego było mało , to Kisune , od razu skoczył na swojego przeciwnika , przy tym łamiąc mu kilka żeber. Sensu splunął krwią . Lecz mimo okropnego bólu , stanął jeszcze na nogi . Choć ledwo się na nich utrzymywał .
K:Twardy jesteś , że jeszcze jesteś w stanie stać na nogi .
S:Nie mogę umrzeć , nie po tym co do tej pory zrobiłem .
K:Nie martw się , nie zabiję cię , wsadzę cię do celi i zmuszę byś jak reszta był moim podwładnym.
S:Nigdy tego nie zrobię .
K:Zobaczymy .
Siwowłosy się tylko uśmiechnął i narysował płomieniem jakieś dziwne znaki przed sobą , co zaciekawiło Kisune.
K:Co ty robisz ?
S:To będzie moja ostateczna technika .
K:Co ?
Sensu już nic nie powiedział , gdy tylko skończył pisać, rzucił nimi w swojego przeciwnika , pod jego stopami pojawił się dziwny okrąg , następnie na jego ciało przechodziły jakieś znaki .
K:Co co to do cholery jest ?

Mężczyzna nic nie powiedział , tylko zacisnął pięść po czym nastąpiła wielka eksplozja .

piątek, 12 lutego 2016

SLW:Rozdział 8

S:A co z twoimi rodzicami (zapytała blondynka)
Y:Nie pamiętam swoich rodziców , od zawsze podróżuje z moim mistrzem .
S:Co to za mistrz ?
Sen:Ej Natan choć musimy się zbierać .
Y:Dobrze , już idę . Wybaczcie ,ale teraz muszę uciekać .
Sa:Dobrze , mam nadzieje że kiedyś się jeszcze spotkamy .
Y:Ja też.
I tak chwilę później , Yakis oraz Sensu. Opuścili miasto.
S:Z kim ty rozmawiałeś ? (zapytał ciekawko siwowłosy )
Y:Poznałem nowych znajomych i sobie trochę pogadaliśmy .
S:Rozumiem . Słuchaj , teraz musimy znaleźć pewien kryształ . Jak go znajdziemy będziemy musieli tu wrócić .
Y:W porządku , a co to za kryształ ?
S:Później ci o nim opowiem .
W tym czasie Sali wróciła do swojego domu , od razu pobiegła do swoich rodziców i powiedziała kogo spotkała .
S:Wróciłam
A:Witaj
J:Co jesteś taka radosna ?
S:Nie uwierzycie , poznałam chłopaka który o dziwo był bardzo podobny do Jacka .
To zdanie , wyraźnie zaniepokoiło oboje rodziców.
A:A wiesz jak ma na imię (powiedział zdenerwowany ojciec)
S:Yakis.
To imię było dla nich jak grom z jasnego nieba .
J:To nie możliwe .
S:Co się stało ? (spytała młodsza blondynka , widząc zszokowane miny rodziców)
A:Słuchaj Sali , gdzie on się udał ?
S:Z jakimś w średnim wieku mężczyzną , opuścił miasto .
A:Czy ten mężczyzna miał szare ubranie i białe włosy.
S:Tak , z kąt , wiedziałeś tato ?
J:Skoro jest s Sensu , to znaczy że nie ma się o co martwić , kochanie
A:Masz racje
S:Możecie mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi ? (powiedziała lekko zirytowana dziewczynka)
A:ehhh Słuchaj Sali , ten chłopak to był twój drugi brat.
S:Co to nie możliwe ?lecz z drugiej strony nic dziwnego że był podobny do Jacka. Ale dlaczego nie było go przy nas przez cały czas , gdzie on przebywał ?
A:Pięć lat temu , myśleliśmy że poleciał w kosmos w kapsule , którą zbudowaliśmy , ale Sensu czyli ten staruszek , powiedział że znalazł ucznia , więc zapewne on z nim przybywał .
S:Dlaczego mnie nie poznał ?
A:Może nie pamięta , przecież minęło kilka lat .
Ta informacja , była dla młodej blondynki nieco za mocna .
J:Do kąt idziesz ?

S:Muszę się położyć , by to wszystko przetrawić .  

wtorek, 9 lutego 2016

SLW:Rozdział 7

Yakis oraz jego mistrz , w końcu przybyli do rodzinnego miasta 8 latka . Jego widok , go zachwycał . W prawdzie bywał w wielu miastach , ale nie w tak ogromnym . Po chwili obaj się zatrzymali .
S:Dobrze , na razie się tu zatrzymamy , ja idę porozmawiać z starym znajomym , a ty idź się pobaw na placu zabaw .
Y:Dobrze (odparł brunet i poszedł na plac)
Nikogo nie było , więc poszedł sobie na huśtawkę i zaczął się huśtać . Po chwili podeszły do niego dwie dziewczyny , jedną była blondynka , miała niebieskie oczy , ubrana była w pomarańczową koszulkę i spodenki na szelki. Koło nie stała , czerwonowłosa dziewczyna , z zielonymi oczami ubrana była w niebieską bluzkę ,oraz krótką fioletową spódniczke.
-Hej powiedziała blondynka
Y:Cześć (odparł brunet)
S:Nazywam się Sali , a to jest moja przyjaciółka Emika (powiedział wskazując na czerwonowłosą)
E:Cześć (odparła rumieniąc się przy tym )
Y:Ja jestem Yakis , miło was poznać .
S:Ciebie również , wiesz to imię coś mi mówi , ale nie wiem co .
Y:Co z twoją przyjaciółką , jest chora bo cała jest czerwona
Emika szybko schowała się za plecami swojej przyjaciółki .
S:Wybacz jej , jest trochę nie śmiała , jeśli chodzi o chłopaków.
Y:Rozumiem .
S:Wiesz co , jesteś podobny trochę do mojego brata Jacka.
Y:Ponoć do każdego jestem podobny , wszyscy mi to mówią (odparł żartobliwie )
S:Rozumiem.
W tym samym czasie , Sensu podszedł do drzwi swojego przyjaciela , po zapukaniu , w drzwiach pojawił się jakiś brunet.
S:O Alberto , kope lat
A:Sensu , wróciłeś
Po przyjacielskim przywitaniu się , obaj weszli do środka .
A:Więc co porabiasz ?
S:Wiesz , poznałem pewnego ucznia i właśnie z nim podróżuje po świecie
A:Tak a co to za uczeń , gdzie on jest ?
S:Kazałem , mu pobawić się na dworze .
A:Rozumiem
S:Więc może przejdziemy do konkretów. Po co mnie wzywałeś ?
A:Wiesz , właśnie kończymy budować statek kosmiczny , by potem wyruszyć w poszukiwaniu syna .Ale do tego niezbędny jest pewien kryształ .
S:Kryształ ?
A:Tak , dzięki nie mu , będziemy mogli wystartować ,ten kryształ ma wielką energie , wystarczającą by utrzymać statek , przez kilka lat .
S:W porządku , skoro tak ci na tym zależy , to znajdę go .
A:Dziękuje , oto zdjęcie jak wygląda.
Do salonu , nagle wchodzi żona Alberto Jessie.
J:O Sensu-san , wróciłeś ?
S:Cześć Jessie , wróciłem tylko na chwilę .
J:Mhm, a co porabiasz ?
S:To co zwykle , podróżuje tylko tym razem z swoim uczniem .
J:Ty masz ucznia , gdzie on jest ?
S:Bawi się na placu
J:A mógłbyś go przyprowadzić , chciałabym go poznać ?
A:Tak ,ja też
S:Może , innym razem , ja się śpieszę niestety. Narazie.
A:Do zobaczenia.

J:No dobrze , żegnaj.

piątek, 5 lutego 2016

SLW:Rozdział 6

Mitarashi , rzucił się na swojego młodego przeciwnika , atakując z pięści . Lecz ten ,zgrabnie je ominął i wprowadził kontratak . Kiedy myślał że skończył , fioletowłosy go zaskoczył , pojawił się za jego plecami i kopnął go , posyłając na ścianę która także ucierpiała . Brunet się podniósł , starł stróżkę krwi z ust i ponownie ruszył do ataku. Kiedy był przy przeciwniku , okrył swoją rękę ogniem i uderzył z pięści w twarz . Ten zanim odleciał , podhaczył nogą Yakisa .Kiedy się pozbierał , z jego palców wystrzeliły jakieś lasso promieniowe , które unieruchomił 7 latka .
M:Hahhahaha , i co teraz zrobisz , jesteś unieruchomiony i zaraz zostaniesz zgnieciony .
Linie wokół ciała , ciągle się zacieśniały , lecz on był spokojny i opanowany . Lecz w końcu Mitarashi , zacisnął pięść czego efektem był mocniejsze zacieśnienie się lin . Chłopak został zgnieciony .
M:Hahahahahaha , końcu go pokonałem (odparł z złowrogim uśmiechem )
Y:Kogo takiego ?
M:Co , to nie możliwe jak ?
Y:Kiedy miałeś mnie zgnieść , musiałeś na ułamek sekundy rozluźnić pięść , by potem ją szybko zacisnąć . Ja to wykorzystałem i kiedy poczułem swobodę lekką , teleportowałem się .
M:Co , byłeś w stanie to dostrzec mimo tak błyskawicznej przerwy ?
Ten tylko się zaśmiał , i zaczął kumulować ogień w swojej prawej ręce . Po chwili , ogień przybrał kształt gwiazdy , kiedy już to zrobił . Yakis rzucił nim w przeciwnika , chwile przed tym go unieruchomił , paląc nerwy . K
M:Nie , ja nie mogę przegrać! Zdecydowanie , nie mogę!
Kiedy Gwiazda z ognia dotknęła ciała , nastąpiła gigantyczna eksplozja , która objęła obszar 25 KM.
Na szczęście , Yakis zdołał się teleportować wystarczająco daleko by uniknąć eksplozji . Gdy to zrobił , był wyczerpany , musiał gdzieś odpocząć . Ku jego zaskoczeniu , był w lesie pusty opustoszały domek z drewna , więc nie czekając na nic od razu się do niego udał . Po kilku dniach , Yakis był w stanie normalnie funkcjonować , więc udał się w podróż w poszukiwaniu jego senseia . I tak minęło mu pół roku . W tym momencie , Yakis czekał na swojego mistrza , z którym się umówił 2 lata temu .
Y:Mam nadzieje że nie zapomniał (powiedział do siebie w myślach )
Po 3 godzinach , zjawił się jego Sensu , na jego widok Yakis od razu wstał i się na niego rzucił , nie mal go nie przewracając.
S:O spokojnie Yakis ,ależ się ciężki zrobił 
Y:Sensu -sensei , tęskniłem za panem
S:Spokojnie chłopcze , teraz ważniejszy jest efekt twojego treningu .
Na te zdanie , chłopak się tylko uśmiechnął i udał się wraz z swoim senseiem na bezpieczne miejsce i odległość , żeby przypadkiem nikogo lub niczego nie spalić . Dotarli , na jakieś wielkie pole.
S:Powiedz Yakis , dlaczego nas tu przyprowadziłeś ?
Na odpowiedź , chłopak się tylko uśmiechnął i wystawił rękę , którą pokrył ogień , następnie ogień przybrał kształt gwiazdy , gdy to zrobił , Yakis uniósł się w górę i rzucił w nim w ziemie , następnie w mgnieniu oka , teleportował się z senseiem na bezpieczną odległość . Efekt tej techniki , nie źle zaskoczył Sensu , aż otworzył usta z wrażenia . Kiedy się opamiętał zaczął rozmawiać.
S:Natan , kiedy zdołałeś się tak potężnej techniki ognia nauczyć ?
Y:Po tym jak mi dałeś te wskazówki i nauczyłeś mnie tej techniki . Ja postanowiłem stworzyć własną , więc poświęciłem rok na to by ją opanować , czego efekt sensei widziałeś .
S:Niesamowite . Dobra robota , nie tylko udało ci się przetrwać , ale także stać się dużo silniejszy , w dodatku stałeś się dosyć znany.
Y:Co ? Więc sensei ?
S:Tak , wiem że ratowałeś ludzi oraz różne miasta , nawet do mnie te pogłoski trafiły. Dobra , chodźmy teraz do Narekure .
Y:W porządku (odparł podekscytowany brunet)



czwartek, 4 lutego 2016

SLW:Rozdział 5

Minął rok od kąt Yakis rozstał się z jego mistrzem Sensu . W tym czasie , świat okrążyły plotki o nim , gdy już nie raz się wykazał , ratując jakieś miasto lub ludzi . Pogłoski doszły nawet do miasta w którym się urodził , choć nikomu nie zdradzał swojej tożsamości .Tym czasem , brunet trenował na jakiejś polanie . Nagle usłyszał jakiś wybuch , od razu pobiegł do tego miejsca . Kiedy tam dotarł , zastał wielkie pobojowisko . W unoszącym się dymie ,zauważył jakąś postać , szybko ukrył się za drzewami . Lecz niestety postać go zauważyła , nim jednak coś zrobił , został ogłuszony . Gdy się obudził , zobaczył że znajduje się , w jakiejś celi . Kiedy dotknął krat poraził go prąd .
Y:Cholera!
-To nic ci nie da (powiedział jakiś męski głos )
Po chwili brunet mógł go dostrzec , był to mężczyzna w wieku ok 38 lat . Miał długie fioletowe oczy , oraz na połowie twarzy metalową maskę ala. Dr.Doom.
Y:Kim jesteś i czego chcesz ?
M:Nazywam się Mitarashi i chce ciebie .
Y:Mnie , po co ?
M:Jesteś , nie zwykłym dzieckiem . Twoje zdolności z pewnością byłby mi przydatne .
Y:Po co ci moje zdolności ?
M:Po to bym mógł zawładnąć światem .
Y:I ty myślisz że ci pomogę ?
M:Nie masz wyboru , daje ci czas do jutra , mam nadzieje że podejmiesz słuszną decyzje .
Mitarashi odszedł , a chłopiec myślał o czym on gadał . Nie zauważył nawet , kiedy zasnął . I tak minęła mu noc.
M:I jak , podjąłeś już decyzje ?
Y:Tak , nigdy do ciebie nie dołącze .
M:Szkoda , ale z racji tego że słynne ze swoje wielkiej cierpliwości , pozostawię cię w tej celi jeszcze trochę . Ale wiedz , że wszystko ma swoje granice , moja cierpliwość również .
Y:Jasne .
Minęło pół roku , Yakis , ciągle stał przy swoim . W końcu , cierpliwość Mitarashiego się skończyła , i zaczął torturować chłopca . Na początku , związał mu ręce i nogi i go biczował . Później jego ludzie kopali i bili go . Brunet , był dość wytrzymały , co wszystkich zdziwiło . Normalne dziecko , by już nie żyło . W końcu Mitarashi posadził Yakisa na krześle elektrycznym i włączył na najwyższą moc . Chłopak był przerażony . Po 10 minutach wyłączył .
M:Oj chyba trochę przesadziłem , zabiłem go zanim cokolwiek powiedział . Pozbądźcie się ciałą..
Powiedział Mitarashi i wrócił do swojego gabinetu. Kiedy jego żołnierze chcieli wziąć ciało , nagle się odsuneli. Ciało Yakisa , zaczęła otaczać jakaś jasna energia , lecząc przy tym jego rany . Wszyscy żołnierze patrzyli na to z lekkim przerażeniem . W końcu Yakis odzyskał przytomność . Żołnierze Mitarashiego rzucili się na bruneta . Ten tylko machnął ręką i posłał żołnierzy na ścianę , przy tym ją niszcząc . Następnie udał się do gabinetu Mitarashiego . Gdy był przed drzwiami , bez wahanie je rozwalił .
M:Co to ma znaczyć ? (spytał fioletowłosy czytając jakąś książke)
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia .
M:Więc to ty , tak myślałem że cie to nie zabije . Ale teraz wszystko jest skończone.
Y:Zapłacisz mi za wszystko.
M:Twoja odwaga , faktycznie robi wrażenie , ale tym razem nie dam ci taryfy ulgowej .
Powiedział po czym zrobił jakieś znaki , i wypowiedział jakieś zaklęcie . Nagle otoczyła go jakaś czarna aura , jego mięśnie się rozrastały. Jednak nie robiło to wrażenia na 7 latku.
Y:Czas to za kończyć (powiedział z pewnym siebie uśmiechem)
M:I tu się z tobą zgodzę.


środa, 3 lutego 2016

SLW:Rozdział 4

Minęło kilka tygodni od kiedy Yakis rozstał się z swoim mistrzem Sensu . Robiło się ciemno , więc Yakis postanowił rozbić obóz . Od razu rozpalił ognisko i rozłożył namiot. Mimo tego wciąż był głodny , nie jadł nic od kąt skończyło mu się jedzenie od mistrza , które zjadł jakieś tydzień temu. Nagle zauważył za drzewami dzika ,natychmiast rzucił się na niego , i po kilku minutach smażyło jego nad ogniskiem . Gdy go zjadł poszedł spać . Lecz nie pospał długo ,gdyż jakieś 1,5 godziny później , rozpętała się wichura , która zdmuchnęła namiot Yakisa .
Y:Co się dzieje ? (chłopak zaczął szlochać )
Y:Ja chcę do mistrza .
S:Pamiętaj , jeśli chcesz stać się naprawdę potężny , to musisz przetrwać te dwa lata.”
Y:Nie ! Nie poddam się , muszę to przetrwać (chłopak starł łzy i stał się bardziej pewny siebie)
Po chwili coś mówiło do niego , by wszedł na największe drzewo. Yakis posłuchał się , i wszedł na nich . Pech chciał że w tym właśnie momencie , w to drzewo strzelił piorun . Brunet spadł na ziemie , lecz ku jego zdziwieniu po paru minutach wstał , nie czuł się jakoś specjalnie porażony . Gdy wystawił dwa środkowe palce przed siebie , nagle z nich wystrzeliła błyskawica , co mocno zaskoczyło 6-latka .
Y:Co jest ? (powiedział sam do siebie)
Przestało padać , i zaczęło się przejaśniać . Więc Yakis postanowił rozmyślenia zostawić na później , pierw udał się złowić jakieś ryby , a po usmażeniu i zjedzeniu udał się dalej przed siebie.
Po kilku godzinach dotarł do jakiegoś małego miasteczko , w centrum było większość mieszkańców , więc Yakis podszedł do jednego z nich.
Y:Przepraszam co się dzieje ?
-Jacyś napastnicy napadli na ratusz i przetrzymują burmistrza.
Y:Rozumiem
-Ej a ty gdzie ? To jest niebezpieczne .
Nagle przed napastnikami stanął Yakis.
Y:Uwolnijcie go , chyba że chcecie skończyć skończyć na wózku.
Napastnicy tylko wybuchli śmiechem
-Ty chcesz nas powstrzymać , lepiej spadaj mały , to nie piaskownica.
Yakis tylko się uśmiechnął po czym momentalnie pojawił się zza jednym napastnikiem i go ogłuszył . Wszyscy patrzyli na to w wielkim szoku.
-Co to za dzieciak ? (powiedział jeden z napastników)
-Nie ważne , zabij go!
Jeden z napastników , wystrzelił w niego z karabinów , ruchy dłoni Yakisa były tak szybkie , że odbiły każdy nabój . Mieszkańcy byli pod wrażeniem , a napastniczy przerażeni
-Co to jakiś potwór....
Nie dokończył , gdyż Yakis uderzył go pięścią w brzuch ,ten padł nieprzytomny na ziemie . Ostatni napastnik próbował uciec , ale Yakis był szybszy i go też powalił . Mieszkańcy związali ich i oddali wymiarowi sprawiedliwości . Następnie zaczęli wiwatować na cześć ich wybawcy . Chwilę później do Yakisa , podszedł burmistz.
B:W imieniu całego miasteczka , chciałbym ci podziękować . W zamian za pomoc proszę przyjmi oto tę siewkę z pieniędzmi .
Y:Nie trzeba naprawdę , to drobnostka.
B:Proszę , uczynisz nas szczęśliwy gdy je weźmiesz .
Y:No dobra , skoro burmistrz nalega , to je wezmę .
B:Dziękuje , jeszcze jedno , czy moglibyśmy poznać twoje imię ?
Y:Niestety nie , wolałbym pozostać anonimowy .
B:Rozumiem , w takim razie do zobaczenia , mam nadzieje że nas jeszcze kiedyś odwiedzisz ?
Y:Też mam taką nadzieje , żegnajcie.
I tak Yakis ruszył i kontynuował swój trening , w międzyczasie wpadł na pomysł by stworzyć , swoją własną oryginalną technikę .


poniedziałek, 1 lutego 2016

SLW:Rozdział 3

Kilka godzin później dwaj podróżnicy , znaleźli się w miasteczku . Po chwili Sensu pokazał ich hotel oraz pokój . Po zjedzeniu kolacji Sensu i Yakis poszli spać . Następnego dnia po zjedzeniu śniadania , obaj udali się do lasu , w którym był nie wielki staw .
S:Dobra , zaczynajmy trening. Na początku pokaże ci techniki ognia .
Y:Tak jest! (odparł rozradowany brunet)
S:Na początku pokaże ci jedną z moich podstawowych technik. By ją wykonać , musisz złączyć otwartymi dłońmi nadgarstki , następnie skupił mniej więcej 1/5 swojej energii , a na koniec uwolnić ją za pomocą rąk.
Y:Rozumiem
S:Mimo że rozumiesz , pozwól że ci to i tak zademonstruje .
Powiedział po czym stanął na brzegu stawu , następnie złączył swoje nadgarstki , a po chwili wystrzelił średniej długości promień ognia .
Y:Wow , niesamowite (odparł podekscytowany brunet)
S:Teraz ty spróbuj , tylko nie załamuj się jak ci nie wyjdzie . Mi też dopiero za którymś razem się udało.
Y:Dobrze.
Yakis podszedł do brzegu i tak samo złączył otwartymi dłońmi nadgarstki , po czym wystrzelił swój słup ognia . Odziwo udało mu się za pierwszym razem , i w przeciwieństwie do jego mistrza , słup Yakisa był 10 x większy i silniejszy od niego . Sensu stał jak wryty .
S:N....nie.....niesamowite . (powiedział do siebie)
Y:I co udało mi się (odparł skacząc z radośnie )
S:Masz niezwykłe umiejętności , pewnego dnia staniesz się naprawdę potężny .
Y:Na prawdę , super!
S:I pomyśleć że w wieku 6 lat , jest tak silny .
S:Dobra pora się zbierać .
Y:Co ? Ja chciałem żebyś mnie jeszcze czegoś nauczył (odparł z lekkim niezadowoleniem )
S:Spokojnie , jeszcze mamy czas , a poza tym , dzięki twojej sile ta technika póki co wystarczy.
Yakis i jego mistrz , szli sobie przez las wracając do hotelu .
S:Słuchaj Yakis , od jutra będziemy musieli się rozstać na dwa lata .
Y:Co ? Dlaczego ?
S:Nadszedł czas byś nauczył się być samodzielny .
Y:Ale jestem przecież jeszcze dzieckiem , nie wiem czy poradzę sobie.
S:Właśnie dlatego musimy się rozstać . Nie martw się , dzięki swojej sile ,na pewno sobie poradzisz . Wierze w ciebie.
Y:Na prawdę ?
Sensu tylko kiwnął głową.
S:Po za tym możesz uznać to za część treningu , i podszlifować swoje umiejętności .
Y:Zgoda .
Obaj w końcu dotarli do pokoju , Yakis poszedł wziąć prysznic ,a Sensu przygotować kolacje . Po zjedzeniu poszli spać . Następnego dnia rano . Yakis i Sensu byli już spakowani i ruszyli przed miasto , tam mieli się pożegnać . Po 20 minutach , znaleźli się przed bramą miasta.
S:Dobra to tutaj się rozstajemy , za dwa lata spotkamy się przed miastem Narekure .
Y:Rozumiem .
S:Uważaj na siebie , i pamiętaj nie poddawaj się , masz przetrwać.
Y:Jasna sprawa , to do zobaczenia .
S:Na razie .
I tak każdy z nich poszedł w swoją stronę .Yakis był podekscytowany że będzie mógł trenować , chociaż wolałby by jego mistrz mu pomagał . Ale wiedział że musi to przetrwać , by stać się silniejszy .




SLW:Rozdział 2


Sorry że tak długo nie dawałem nowych rozdziału , ale przez przypadek większość mi się usunęła z dysku , więc musiałem je jakoś odzyskać + niektóre od nowa napisać. Tym razem będą się pojawiały znacznie częściej . Mam nadzieje że się wam spodoba , zapraszam do oceny w komentarzu :)






Kilkanaście minut po tym jak Yakis opuścił planetę , ona wybuchła . 6 latek widząc to zaczął płakać . Jego pierwsi przyjaciele jakich poznał właśnie zginęli . Na szczęście po kilku dniach wylądował na Kilkanaście minut po tym jak Yakis opuścił planetę , ona wybuchła . 6 latek widząc to zaczął płakać . Jego pierwsi przyjaciele jakich poznał właśnie zginęli . Na szczęście po kilku dniach wylądował na ziemi , a dokładnie na jakiejś polanie . Na której rosła średnia trawa , w około było otoczona lasem , na środku było nie wielkie jezioro . Gdy Yakis wyszedł z kapsuły , pierwsze co zrobił , to podszedł do jeziora i napił się wody . Woda była nieskazitelnie czyta . Następnie podszedł do kapsuły , którą przyleciał . Przypominając sobie tamtą sytuacje znów zaczął płakać .W tym samym czasie nie daleko polany , szedł pewien białowłosy mężczyzna w wieku coś ok. 38 lat . Ubrany był jak typowy podróżnik . Nagle usłyszał płacz dziecka , nie czekając na nic , szedł za źródłem dźwięku . Po chwili zauważył jakiegoś czarnowłosego chłopca . Od razu do niego podszedł .
-Co się stało , i dlaczego jesteś tu sam ?
Y:Mo...mo....moi przyjaciele zginęli , i wysłali mnie tu. (odparł szlochając)
-Tą kapsułą przyleciałeś , nie wyglądasz na jakiegoś kosmitę.
Y:Nie pamiętam za dużo , z chwil kiedy się narodziłem , ale pamiętam że kiedyś już byłem na tej planecie.
-Rozumiem , ten model , musi być ich zaginionym synem (powiedział siwowłosy w myślach )
Y:A kim właściwie pan jest ?
S:Nazywam się Sensu , i jestem podróżnikiem , a ty ?
Y:Ja jestem Yakis .
S:Słuchaj Yakis , co ty na to , byś ze mną podróżował , nauczę cie wiele o ziemi a także o ludziach.
Gdy chłopak usłyszał propozycje mężczyzny , się uspokoił a jego oczy się powiększyły z niedowierzania .
Y:Ja , naprawdę ?
Sensu tylko skinął głową.
Y:Super (krzyknął radośnie chłopak)
S:Dobrze to bierz swoje rzeczy , i ruszamy .
Y:Tak jest .
Kiedy Yakis wziął swój plecak , obaj ruszyli przed siebie. Chłopiec zamiast być dalej smutnym , teraz był podekscytowany . Sensu się tylko uśmiechnął widząc że poprawił się mu humor . Droga mijała im dość spokojnie przynajmniej do czasu , nagle przed nimi pojawił się tygrys. Sensu od razu stanął przed Yakisem.
S:Odsuń się Yaksis . Ja się nim zajmę .
Y:Sensu – san , proszę pozwolić się nim zająć .
S:Czyś ty zgłupiał ? Jesteś jeszcze dzieckiem .
Y:Proszę (ponowił proźbe , robiąc maślane oczy ala kot ze shreka)
S:Ehh zgoda , ale jak sytuacja wymknie się spod kontroli , to wkroczę ja .
Y:Zgoda.
Yakis podszedł pewny siebie do tygrysa , ten natychmiast się na niego rzucił. Sensu krzyczał jego imię . Tygrys próbował rozerwać na strzępy bruneta , zaatakował go swoimi łapami , lecz Yakis bez najmniejszego problemu złapał pierw jedną , a następnie drugą . Mężczyźnie aż oczy wyszły na wierzch. Yakis tylko się uśmiechnął po czym podrzucił tygrysa do góry , następnie podskoczył do niego i z pół obrotu kopnął go w pysk. Zwierzę poleciał do lasu , łamiąc przy tym kilka drzew , wstając zaczął skomleć i uciekł gdzie pieprz rośnie . Sensu widząc poczynania chłopca , zauważył w nim ogromny potencjał i postanowił że będzie go szkolił najlepiej jak potrafi. Gdy wyszedł z zamyślenia , obaj dalej ruszyli przed siebie.
S:Powiedz mi Yakis , od kiedy potrafisz tak walczyć.
Y:Od kąt pamiętam , zawszę z moimi przyjaciółmi trenowałem , i to chyba dzięki temu.
S:Rozumiem , to od tej chwili ja cię będę trenował .
Y:Naprawdę ?
S:Ale zaczniemy od jutra , napierw znajdźmy nocleg , tu niedaleko jest pewne miasteczko , a nim hotel , tam dziś przenocujemy .
Y:Dobrze (powiedział podekscytowany brunet)ziemi , a dokładnie na jakiejś polanie . Na której rosła średnia trawa , w około było otoczona lasem , na środku było nie wielkie jezioro . Gdy Yakis wyszedł z kapsuły , pierwsze co zrobił , to podszedł do jeziora i napił się wody . Woda była nieskazitelnie czyta . Następnie podszedł do kapsuły , którą przyleciał . Przypominając sobie tamtą sytuacje znów zaczął płakać .W tym samym czasie nie daleko polany , szedł pewien białowłosy mężczyzna w wieku coś ok. 38 lat . Ubrany był jak typowy podróżnik . Nagle usłyszał płacz dziecka , nie czekając na nic , szedł za źródłem dźwięku . Po chwili zauważył jakiegoś czarnowłosego chłopca . Od razu do niego podszedł .
-Co się stało , i dlaczego jesteś tu sam ?
Y:Mo...mo....moi przyjaciele zginęli , i wysłali mnie tu. (odparł szlochając)
-Tą kapsułą przyleciałeś , nie wyglądasz na jakiegoś kosmitę.
Y:Nie pamiętam za dużo , z chwil kiedy się narodziłem , ale pamiętam że kiedyś już byłem na tej planecie.
-Rozumiem , ten model , musi być ich zaginionym synem (powiedział siwowłosy w myślach )
Y:A kim właściwie pan jest ?
S:Nazywam się Sensu , i jestem podróżnikiem , a ty ?
Y:Ja jestem Yakis .
S:Słuchaj Yakis , co ty na to , byś ze mną podróżował , nauczę cie wiele o ziemi a także o ludziach.
Gdy chłopak usłyszał propozycje mężczyzny , się uspokoił a jego oczy się powiększyły z niedowierzania .
Y:Ja , naprawdę ?
Sensu tylko skinął głową.
Y:Super (krzyknął radośnie chłopak)
S:Dobrze to bierz swoje rzeczy , i ruszamy .
Y:Tak jest .
Kiedy Yakis wziął swój plecak , obaj ruszyli przed siebie. Chłopiec zamiast być dalej smutnym , teraz był podekscytowany . Sensu się tylko uśmiechnął widząc że poprawił się mu humor . Droga mijała im dość spokojnie przynajmniej do czasu , nagle przed nimi pojawił się tygrys. Sensu od razu stanął przed Yakisem.
S:Odsuń się Yaksis . Ja się nim zajmę .
Y:Sensu – san , proszę pozwolić się nim zająć .
S:Czyś ty zgłupiał ? Jesteś jeszcze dzieckiem .
Y:Proszę (ponowił proźbe , robiąc maślane oczy ala kot ze shreka)
S:Ehh zgoda , ale jak sytuacja wymknie się spod kontroli , to wkroczę ja .
Y:Zgoda.
Yakis podszedł pewny siebie do tygrysa , ten natychmiast się na niego rzucił. Sensu krzyczał jego imię . Tygrys próbował rozerwać na strzępy bruneta , zaatakował go swoimi łapami , lecz Yakis bez najmniejszego problemu złapał pierw jedną , a następnie drugą . Mężczyźnie aż oczy wyszły na wierzch. Yakis tylko się uśmiechnął po czym podrzucił tygrysa do góry , następnie podskoczył do niego i z pół obrotu kopnął go w pysk. Zwierzę poleciał do lasu , łamiąc przy tym kilka drzew , wstając zaczął skomleć i uciekł gdzie pieprz rośnie . Sensu widząc poczynania chłopca , zauważył w nim ogromny potencjał i postanowił że będzie go szkolił najlepiej jak potrafi. Gdy wyszedł z zamyślenia , obaj dalej ruszyli przed siebie.
S:Powiedz mi Yakis , od kiedy potrafisz tak walczyć.
Y:Od kąt pamiętam , zawszę z moimi przyjaciółmi trenowałem , i to chyba dzięki temu.
S:Rozumiem , to od tej chwili ja cię będę trenował .
Y:Naprawdę ?
S:Ale zaczniemy od jutra , napierw znajdźmy nocleg , tu niedaleko jest pewne miasteczko , a nim hotel , tam dziś przenocujemy .

Y:Dobrze (powiedział podekscytowany brunet)