Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 27

Cyborgi zaczęły tworzyć 4 wielkie fioletowe kule na których było po 6 pierścieni elektrycznych , po ich uformowaniu rzucił w kierunku Yakisa . Ten nie mógł ich uniknąć gdyż po uderzeniu w ziemie nastąpiła gigantyczna eksplozja , która miasteczko , wraz z lasami i i nawet z wielką górą , która była 250km stąd , zamieniła w ogromny krater . Po jakiś 45 minutach , dym na tyle opadł , że można było co nieco zobaczyć . Yakis jakimś cudem , nadal ledwo , ale stał na nogach , z tą różnicą , że nie miał na sobie złotej aury .
Y:Cholera , nie miałem pojęcia że są na tyle potężni . Chyba nie mam wyjścia , czas by pokazać efekt mojego treningu .
Yakis wystawił ręce przed sobą , chwilę później , pojawiła się wielka podwójna strzała , jedna była okryta ogniem , druga błyskawicą .
Y:Podwójna strzała smoka ! (krzyknął po czym rzucił strzałę w cyborgi)
Ci myśląc że to kolejny bezużyteczny atak , zostali w miejscu ,lecz mocno się zdziwili , gdyż chwilę później , strzała przebiła się przez dwa cyborgi , powodując wielką eksplozje . Yakis po jej użyciu padł na ziemie , ledwo głowę podniósł , by zobaczyć , że nad nim stoją dwa cyborgi , które ocalały.
Y:Heheheheh , więc to mój koniec tak ?
Gdy miały zadać ostatni ciosy , nagle ktoś wystrzelił w nie czarny płomień , cyborgi rozpłynęły się w nim tak , że nie zostało po nich ani śladu . Po chwili przed Yakisem pojawił się na koniu , ten osobnik który go uratował . Miał wielki czarny płaszcz , a na głowie założony kaptur , więc nie można było rozpoznać kto to jest .
-Hehehehe , proszę proszę , wielki Yakis , pokonany przez bandę cyborgów
Y:Kim ty jesteś ?
-Nie martw się , wkrótce się dowiesz , póki co ciesz się że żyjesz , bo wkrótce to się skończy (odparł po czym zniknął w czarnym ogniu )
Y:Kim on jest , i o co może mu chodzić ? (powiedział sam do siebie , po czym zemdlał )
Gdy Yakis zemdlał , zaczął padać deszcz , pokazując beznadziejny dzisiejszy dzień .
Dwa dni później....
Był ranek , deszcz nadal padał , ale Yakis odzyskał przytomność a także siły , by zdołać wrócić do dzieciaków.
Kilka dni później w pewnej jaskini.
Emika doszła już do siebie , po ostatnim incydencie , nie było już żadnych śladów tego że była poobijana , teraz wraz z dzieciakami , czekała na Yakisa w jaskini. Nagle zobaczyła , jak z lasu wychodzi jakaś postać , lekko się przestraszyła i schowała się trochę bardziej w jaskini . Ale gdy dostrzegła że to Yakis , natychmiast udała się do niego . Niestety ten nie zdołał dotrzeć do jaskini , gdyż znów stracił przytomność.
E:Yakis!!! (krzyknęła czerwonowłosa która do niego podbiegła )
Wzięła go pod ramie , i zaczęła nieść do jaskini. Dzieci też to zauważyły i podbiegły do Emiki by jej pomóc.
-Yakis-san
Po chwili wszyscy byli w jaskini . Emika zaczęła leczyć rany Yakisa , od jakiegoś czasu ma praktyki w szpitalu , więc wie co nieco . Z jej oczu zaczęły lecieć jej łzy .
E:Nie pozwolę tobie umrzeć , za wszelką cenę nie pozwolę . (powiedziała sama do siebie)
Po zaledwie 6 godzinach leczenia , udało się . Czerwonowłosa była padnięta , więc oparła się o ścianę jaskini , a dzieci położyły Yakisa na śpiworze.
Z:Pani Emiko , czy z Yakis-san wszystko będzie dobrze ? (spytała szatynka)
E:Tak , wyleczyłam jego poważne rany , niedługo powinien odzyskać przytomność.
R:A kiedy to zrobi ?
E:Niestety , trudno mi powiedzieć.
Dzieci usiadły koło swojej tymczasowego opiekuna , i ciągle się w niego wpatrywały , Emika także to robiła .


poniedziałek, 25 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 26

I tak dwie drużyny ruszyły razem w tym samym kierunku , po kilku minutach dotarli do miejsca Yakisa , więc ci zostali , a drużyna Emiki poszła jeszcze dalej . Robiło się późno , więc Yakis i dzieci rozbili obóz , a następnie rozpalili ognisko , przy którym jedli kolację i opowiadali sobie historię , nagle usłyszeli wybuch , który dochodził z miejsca w którym przebywała drużyna Emiki . Dzieci były wystraszone .
Y:Posłuchajcie , poczekajcie tutaj na mnie , ja pójdę sprawdzić co jest grane.
Z:Ale Yakis-san (powiedziała przerażona szatynka)
Y:Nic się nie martwcie , będziecie bezpieczni , jak się mnie posłuchacie. W każdym razie , jak będziecie widzieć coś podejrzanego macie uciekać , jasne ?
Dzieci tylko kiwnęli głową , a Yakis znikł momentalnie i pojawił się w miejscu wybuchu . Gdy tam dotarł doznał szoku , wszędzie było pełno krwi , na ziemi leżały martwe ciała dzieci z drużyny Emiki , Yakis natychmiast zaczął się rozglądać by ją namierzyć , po kilku sekundach udało mu się , dziewczyna była mocno poobijana , i na tyle przerażona że nie wiedziała co się dzieje w ogóle nie kontaktowała , w jej stronę szył jakieś 4 cyborgi , którzy wyglądali jak ludzie. Yakis szybko pojawił się przed swoją koleżanką i razem z nią znikł , pojawiwszy się przy swoich podopiecznych .
Y:Trzymajcie , zabierzcie ją do tamtej jaskini
R:A co z tobą ?
Y:Ja jeszcze muszę coś załatwić , idźcie.
Dzieci posłusznie wykonały polecenie Yakisa , a ten znikł i pojawił się przed swoimi cyborgami.
Y:Teraz walczycie ze mną !
Cyborgi rzuciły się na bruneta , były niesamowicie szybcy , jeden w mgnieniu oka , pojawił się przed chłopcem i urwał mu głowę . Lecz okazało się że to hologram , Yakis myśląc że ich zaskoczył
i planując swój kolejny ruch , ukrył się za drzewami , lewitując w powietrzu . Lecz nagle poczuł silny ból pleców i momentalnie zauważył że leci w stronę ziemi , nim do niej do leciał , koło niego pojawił się kolejny cyborg i kopnął go w żebra wysyłając 120m dalej , gdy do leciał uderzył w opustoszały budynek który zaraz potem się zawalił . Było widać , że to miasteczko jest opustoszałe , więc dla niego to nawet byłoby lepiej . Cztery cyborgi pojawiły się przed gruzami i każdy z nich wystrzelił po 4 rakiety z swoich dłoni , celując w gruzy, nastąpiła wielka eksplozja . Po jakiś 10 minutach z ognia wyszedł Yakis , jego połowa prawej części koszuli była spalano , tak samo jak połowa lewej części spodni , na ciele miał drobne oparzenia , ale rany po uderzeniach , były trochę poważniejsze . Nie czekając na nic , przeszedł do swojej ostatecznej techniki , stworzył gwiazdę z ognia i błyskawicy , po czym rzucił w ich stronę , ci natychmiast jej uniknęli , skacząc w powietrze. Yakis to przewidział , i nakierował gwiazdę swoją ręką , na nich . Po poru minutach , zapędził ich w kozi róg , nie mogli wykonać już uniku , gdy ich dotknęła nastąpiła gigantyczna eksplozja , minimum 25x większa niż ostatnia . Yakis do jej użycia , musiał zużyć , sporo swojej energii , sądząc po tym że stał ,trzymając się rękami za kolana i ciężko dysząc . Nagle z dymu wyszły cyborgi , które mimo tak potężnego ataku , były tylko lekko przypieczone , co mocno zdziwiło Yakisa.
Y:Co ? T.....to nie możliwe ?

Cyborgi znów ruszyły do ataku , jeden podbił do niego i po krótkiej bezsensownej walce w ręcz , posłał Yakisa w powietrze kopiąc w podbródek , drugi w międzyczasie chwycił go za nogę i rzucił w stronę trzeciego swojego towarzysza , ten kopnął go w plecy , posyłając jeszcze wyżej w powietrze . Tam pojawiła się ich czwórka , kopiąc bruneta w brzuch , ten splunął dużą ilością krwi , i równie szybko leciał ku ziemi ,zderzenie było tak mocne że słychać było trzask kość , w okolicy kręgosłupa . Yakis był w beznadziejnej sytuacji , nie mógł zrobić najmniejszego kroku . W końcu postanowił skorzystać z tej złotej energii ,jak pomyślał tak też się stało , po chwili znów go otoczyła ta złoto – przezroczysta aura . Tylko tym razem , jego obrażenia były na tyle poważne że nie mogła na tym poziomie ich uleczyć , do tego jego szybkość , też się nie wiele zwiększyła . Brunet postanowił skorzystać z swojej podstawowej techniki , czyli złączył z sobą nadgarstki i wystrzeli ogromny słup ognia , dzięki złotej energii , wielkość i moc była zdziesięciokrotniona od formy podstawowej , gdy już żebrał odpowiednią ilość energii wystrzelił ją , cyborgi nawet nie zdołały tego uniknąć . Leczy gdy ogień znikł w tym samym miejscu były cyborgi , bez żadnej więcej rany .

piątek, 22 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 25

Następnego dnia.
Yakis wraz z Sali , poszli do szkoły , oczywiście dostało im się za 2 tygodniową nieobecność , ale dzisiaj mieli mieć inne zadanie .
N:Dobra posłuchajcie mnie uważnie , dziś dam wam zadanie które ma pokazać , czy jesteście odpowiedzialni. Każdy z was , dostanie pod opiekę , 3 osobową drużynę składającą się z uczniów młodszych klas . Następnie , macie się nimi zajmować przez tydzień.
Po klasie rozszedł się okrzyk niezadowolenia .
Y:Po kiego nam to ?
N:Jeszcze nie skończyłem , wszyscy dostaniecie tydzień wolnego , poza tym , to jest test przetrwania , udacie się w wyznaczone miejsca , i będziecie próbowali przetrwać w dziczy .
Yakis był zadowolony z tak łatwego zadania , ale reszta podchodziła do tego sceptycznie .
N:Dobra , niech każdy do mnie podejdzie , dostaniecie numer sali wraz z mapą miejsca , do którego macie się udać . W sali znajdować się będą , wasi tymczasowi podopieczni.
I tak każdy poszedł do wyznaczonych sal . Yakis , po chwili ją znalazł i gdy do niej wszedł , zastał troje 10 latków ,byli to (szatynka , jej włosy uczesane była na grzywkę , ubrana w jasno-niebieską bluzkę , i ciemne jeansy , drugim był chłopak , o kolorze włosów ciemny blondy, ubrany był w szarą kurtkę , i jasne spodnie i trzecim był , rudy chłopak , ubrany w jakiś sweter , i ciemne spodnie)
Y:Witajcie , nazywam się Yakis , i będę waszym tymczasowym opiekunem.
-Witaj Yakis-san (odparli wszyscy)
Y:To najpierw może się przedstawcie
Z:Nazywam się Zeiko (odparła szatynka)
K:A ja Konetsu (dodał ciemny blond-włosy chłopak)
R:A jak Ricardo (powierzał rudy)
Y:Dobra , skoro to mamy za sobą , to idźcie wziąć swoje najpotrzebniejsze rzeczy i widzimy się za godzinę pod bramą miasta.
-Tak jest Yakis-san (odparli wszyscy chórem)
I tak każdy poszedł w swoją stronę by wziąć najpotrzebniejsze rzeczy , i po godzinie tak jak się umówili , byli już pod bramą.
Y:Dobra skoro wszyscy już są , to możemy wyruszać.
Podopieczni tylko skinęli głową i ruszyli za brunetem . Po 3 godzinach , młodzi byli zmęczeni i poprosili o chwilę przerwy . Yakis , bez problemu się zgodził. Następnie usiedli pod wielkim drzewem , trójka dzieci siedli przed swoim opiekunem.
Z:Yakis-san , czy pan już kiedyś przebywał w dziczy ? (dodała zaciekawiona szatynka)
Y:Oj żebyś wiedziała , nawet w wieku 6 lat (odparł czym sprawił nie małe zdziwienie na twarzy dzieciaków)
R:Naprawdę ?
Y:Yhm
K:Jest pan odważny , by w wieku 6 lat przebywać w takich miejscach samemu.
Y:Oj tam bez przesady , to nie było nic wielkiego.
Gdy tak rozmawiali koło nich przechodziła , pewna czerwonowłosa dziewczyna , która także miała swoich podopiecznych (granatowowłosą dziewczynę , o imieniu Allie , oraz dwóch brunetów , jednym z nich nazywał się Poli , a drugi Jacki ) byli w tym samym wieku , co podopieczni Yakisa. Gdy tylko zauważyła swojego przyjaciela , natychmiast do niego podbiegła .
E:Cześć Yakis.
Y:O Emika , cześć , co ty tu robisz ?
E:Właśnie wybierałam się z swoją grupą , do lasu Kazikat , a ty ?
Y:Ja z swoją do Yagushi
E:O fajnie się składa , to w tym samym kierunku , może pójdziemy razem ?
Y:Jasne nie mam nic przeciwko , Ej dzieciaki , chodźcie tu i się przedstawcie ?
E:Wy także

I tak dzieci się sobie przedstawili a następnie ruszyli w swoją strone.

piątek, 15 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 24

Minęły dwa tygodnie , od kiedy Yakis pokonał przywódce robotów. Przez ten czas , wraz swoim mistrzem Sensu , oraz swoją siostrą Sali , która nadal leżała w szpitalu , przebywali w nie wielkim miasteczku. W końcu Sali została wypisana ze szpitala , przed nim już czekał na nią siwowłosy staruszek.
S:O Sali , widzę że szpital dobrze ci służy.
Sa:Sensu – san , gdzie jest Yakis ?
S:Za pewne , ciągle trenuje.
Sa:Czemu nie przyszedł mnie odebrać ?
S:Ehh Po słuchaj Sali , Yakis nadal ma do siebie pretensje , że dopuścił by powstała taka sytuacja jak ostatnio . Próbowałem mu wytłumaczyć że nie ma sensu , nad tym gdybać ale on niesłucha.
Sa:Rozumiem , w takim razie może ja spróbuje.
S:Jeśli ci się uda.
I tak staruszek oraz blondynka , poszli do lasu gdzie trenował Yakis . Dojście zajęło im kilka minut , kiedy przyszli , Sali podeszła do swojego brat , kładąc rękę na jego ramieniu.
Sa:Sa:Nie zadręczaj się tym tak .
Y:Sali ?
Sa:Było minęło , najważniejsze że żyje , przestać o tym myśleć , a najlepiej zapomnij.
Y:Łatwo ci mówić , gdybym był silniejszy , do tego wszystkiego by nie doszło.
Sa:Czasami potrzebne są momenty słabości , by wyciągnąć wnioski z pomyłek i dzięki temu stać się silniejszym. Dlatego przestań patrzeć na to co było , tylko na to co będzie.
Y:Sali. Dziękuje . (odparł po kilku minutach)
I tak Rodzeństwo i staruszek , opuścili miasteczko i ruszyli w stronę Narekure. Lecz nagle bruneta , zaczęło coś wołać .
S:Co się stało ?
Y:Idźcie przodem , ja jeszcze coś muszę załatwić.
S:Na pewno ?
Y:Tak (odparł po czym ruszył w przeciwną stronę )
Sa:Ja pójde z nim , nie pan już wraca i powie rodzicom by się nie martwili.
Y:No dobra , uważajcie na siebie.
Sa:Dobrze.
Kilkanaście minut później , Yakis był przed jakimś nie wielką kapliczką , nie czekając ani chwili dłużej wszedł do niej. Zastał w niej , ołtarzyk na którym była rzeźba smoka , a nad nią obraz, ukazujący , jednego smoka w kolorze złotym , wystrzela błyskawice wraz z ogniem , natomiast drugi był zielony i wystrzelał normalnym czerwonym ogniem. Nagle coś mu mówiło , by przychylić łeb smoka , kiedy to zrobił , jego szczęka się otworzyła ,a w niej był jakiś papier. Okazał o się że jest to mapa w której znajduje się świątynia smoków . Yakis natychmiast ją wziął i wyszedł z kapliczki . Gdy to zrobił zastał swoją siostrę .
Y:Co ty tu robisz ? Miałaś udać się do miasteczka.
Sa:Ktoś musiał cię przypilnować , byś znów nie wpadł w kłopoty . Co ważniejsze co to za miejsce ?
Y:Jakaś kapliczka , dobrze powinniśmy wracać , resztę ci opowiem po drodze.
S:Dobrze.
I tak rodzeństwo , po kilku dniach podróży , wróciło do domu. Rodzice od razu ich przytulili , i zaczęli się pytać o wszystko . Natomiast Jack , miał to w nosie , dla niego liczył się tylko trening u Mitarashiego . Po zjedzeniu mega dużej kolacji , Yakis oraz reszta poszli spać .

Y:Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej (odparł po czym zasnął).

wtorek, 12 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 23

Yakis otoczył swoje ciało błyskawiczną aurą i ruszył na przeciwnika . W mgnieniu oka pojawił się za nim , w międzyczasie w dłoni stworzył ostrze z błyskawicy , lecz gdy dotknął metalowej części ciała , od razu znikł .
Y:Co ? Jak to możliwe?
R:Hahahahaha, prześledziłem wszystkie twoje techniki i umiejętności przez ostatnich 14 lat. (odparł po czym walnął palcem w brzuch bruneta)
Ten splunął krwią i padł na ziemie , następnie podbił do niego i kopnął go , chłopak poleciał kilka metrów do tyłu , nie mógł się ruszyć . Robot wystrzelił w niego ostrze z swojego mechanicznego kolana . Kiedy myślał że to już koniec , nagle przed nim pojawiła się jego siostra , która przyjęła na siebie ostrze.
Y:Saliiiiiiiiiii!!!!!
Yakis z resztkami sił i ogromnym wysiłkiem , od razu do niej podbiegł i wyciągnął z jej brzucha ostrze . Z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
Y:Dlaczego Sali . Powiedz Dlaczego zrobiłaś coś tak głupiego.
Sa:P....Ponieważ jesteś moim bratem. (odparła po czym zamknęła swoje oczy)
Koło Yakisa pojawił się jego sensei , patrząc na ledwo żyjącą Sali , położył rękę na ramieniu Yakisa.
S:Yakis , nie martw się , ta rana nie jest śmiertelna , ale trzeba ją zabrać natychmiast do szpitala.
Y:Co Serio?
Staruszek tylko kiwnął głową i zakrył liśćmi i ranę i wziął ranną blondynę na ręce.
S:Ja ją z całych sił zaniosę do najbliższego szpitala , a ty się nim zajmij.
Y:Dobrze sensei.
Staruszek ruszył w stronę jakiegoś miasteczka , natomiast Yakis po przetarciu łez wpadł w szał. Jego ciał otoczyła znów złoto przezroczysta aura . Jego rany zostały wyleczone
R:Co ? To nie możliwe. ? Z kąt , ta nagła siła ?
Y:Zapłacisz mi za to (odparł złowrogo brunet)
Yakis w od razu ruszył na robota , tym razem gdy chciał go zaatakować , zniknął mu z punktu widzenia i pojawił się za nim . Ten to przewidział i od razu go walnął z pięści . Lecz gdy to zrobił okazało się że to hologram .
R:Co ? To jest moja technika . Przeklęty gnojek.
Robot szukał ciągle ciała chłopaka , ale bezskutecznie . Nagle z podziemi wystrzelił ogromny słup ognia , przeciwnik był zbyt zszokowany by mógł cokolwiek zrobić . Płomienie popaliły mu kable odpowiadające za ruch , innym słowem był już przegrany.
R:Ty parszywy gnojku.
Yakis pojawił się nad nim , z stworzoną już z żywiołu błyskawicy i ognia gwiazdą . Bez chwili wahania rzucił ją w kierunku robota . Ten nie mógł nic zrobić , nastąpiła ogromną eksplozja , posyłając bruneta do jakiegoś wielkiego jeziora . Złota aura znikła , a Yakis staczał się na samo dno tego jeziora . Dopiero po jakiś 5 minutach , odzyskał świadomość i wypłynął na brzeg , po czym padł na ziemie i ciężko oddychał. Gdy chłopak odzyskał siły , ruszył na miejsce swojej walki . Ku jego zdziwieniu , czekał tam na niego jego mistrz.
Y:Mistrzu ?
S:Dobra robota Yakis.
Y:Dzięki ale co z Sali ?
S:Jej stan jest stabilny , nic jej już nie grozi .
Y:Co za ulga .
S:Dobra chodź , pokaże ci gdzie się zatrzymaliśmy .
Y:Dobrze.
Po jakiś 15 minutach obaj byli w nie wielkim miasteczku.
S:Chcesz ją odwiedzić ?
Y:Nie , może najpierw się prześpię , jestem wykończony.
S:W porządku , trzymaj adres hotelu i kluczyki od pokoju , ja jeszcze pójdę pójdę coś załatwić .
Y:Dobrze , dziękuje mistrzu .


piątek, 8 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 22

Następnego dnia cała trójka , była gotowa do walki z robotami . Po kilku minutach dwa roboty pojawili się na polanie , na której byli Sali i Sensu.
S:Dobra Sali , ja się zajmę jednym , a ty drugim
Sa:Dobrze.
Sensu okrył swoje ręce ogniem i ruszył na przeciwnika , chciał uderzyć go pięścią , ale nic to nie dało . Następnie zaszedł go od tyłu i wystrzelił średniej wielkości słup ognia . Gorąc przypaliło nieco go , ale nie na tyle by padł . Szybko machnął ręką i posłał go na drzewa .
W tym samym czasie . Sali chciała zdematerializować robota , ale ten ciągle się wiercił , i uniemożliwił Sali koncentracje .
Sa:Cholera , nie mogę się skupić!
Gdy blondynka , straciła równowagę , ten wystrzelił w nią rakietę . Nastąpiła wielka eksplozja .
Staruszek , wyszedł z lasu , był trochę po obijany , ale postanowił walczyć na poważnie .
Po raz kolejny rzucił się na robota , nim do niego dobiegł , napisał krwią na dłoni jakieś znaki , następnie gdy pojawił się za robotem , dotknął jego pleców . Po chwili , znaki z dłoni , z czerwonych stały się czarne , i przeszły na ciało tego robota , już nie mógł wykonać najmniejszego ruchu . Następnie białowłosy , oddalił się od swojego przeciwnika . Nastąpiła kolejna wielka eksplozja , robot rozpadł się na kawałki . Sensu miał już resztki swoich sił , więc ruszył pomóc Sali . Gdy dym opadł , Sali ledwo stała na nogach , na ciele miała rany , ubranie trochę podarte . Robot podchodził do niej z zamiarem zabicia , lecz gdy był 5cm przed nią się zatrzymał . Nagle blondynka spostrzegła czerwoną aurę zaciskającą go za ręce i nogi .
S:Sali , pośpiesz się i go rozwal. Długo go nie utrzymam .
Sa::Sensu-san . Dobrze,
Blondynka , wystawiła przed siebie ręce , skupiając całą swoją energię . Następnie jej przeciwnik , rozpadł się na miliardy mikroskopijnych części , po czym Sali padła na kolana ciężko dysząc.
S:Wszystko w porządku ?
Sa:Tak
S:Dobrze się spisałaś.
Sa:Dzięki , ale teraz chodźmy pomóc Yakisowi.
S:Jesteś pewna , przecież ty ledwo stoisz na nogach.
Sa:O mnie się nie martw .(odparła po czym ruszyła w stronę swojego brata)
S:ehhh tak samo uparta jak ty Yakis.
W tym czasie , ostatni robot , wylądował przed Yakisem , był 3 razy większy i silniejszy od poprzedników.
Y:Więc już jesteś .
R:O proszę , kto by pomyślał że tym który pokonał moich sługów , był zwykły człowiek. Zasługujesz na słowa uznania . Ale wiedz , że ze mną tak łatwo ci nie pójdzie .
Y:Zdaje sobie sprawę.
Yakis natychmiast , ruszył do ataku . Gdy był już przed robotem , ten okazał się zwykłym hologramem , co zaskoczyło bruneta.
Y:Co ?
Następnie , znikąd pojawił się za nim , i palnął go w plecy , posyłając na drzewa , następnie wystrzelił w nie z swojej ręki , kilka pocisków,nastąpiła eksplozja .
R:Hahahahahahaha ,widzisz różnicę poziomów,
Nagle z płomieni wyleciała ognista gwiazda . Robot , bez najmniejszego problemu go uniknął , gwiazda kilkanaście metrów za nim wybuchła . Wybuchł był tak daleko , że jedynie go tylko minimalnie przypiekł.
R:Proszę proszę , więc masz jeszcze trochę siły.
Z płomieni , w końcu wylazł Yakis , połowa koszuli była spalona , a na ciele miał nie wielkie oparzenia.
Y:Za chwile z tobą skończę .

R:Hahahahaha , nie mów hop zanim nie przeskoczysz.

wtorek, 5 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 21

Yakis wraz z swoją siostrą Sali oraz mistrzem Sensu , kierowali się do miejsca , na którym mają wylądować roboty.
Y:Robi się ciemno, powinnyśmy rozbić obóz .
S:Racja (odparł staruszek)
Sa:Co obóz ?
Y:Nie mów mi , że nigdy nie nocowałaś na łonie natury.
Sa:Szczerze powiedziawszy , to nie .
Y:No to dziś się przekonasz , jak to jest.
Yakis oraz Sensu po kilku minutach rozbili namioty , jeden dla nich , drugi dla Sali . Blondynka , natomiast zajęła się ogniskiem , gdy już wszystko było gotowe , usiadła naprzeciw swojego brata.
Sa:Powiedz Yakis , co takiego robiłeś , przez te 13 lat.
Y:Co ? Naprawdę chcesz wiedzieć ?
Sa:Tak
Y:Ale to długa historia .
Sa:No to co , mamy czas.
Y:Ehhhh
I tak Yakis zaczął opowiadać o swoich przeżyciach , które doświadczył dorastając. O tym , jak znalazł się na tamten planecie i jak poznał Waltera i Ale . Jak pokonał Mitarashiego oraz Keisuke , a także jak ratował różne miasteczka i ludzi.
Sa:Niesamowite , więc to ty jesteś tym chłopakiem , o którym wszyscy mówią .
Y:Tak
Sa:Trochę ci tego zazdroszczę , ja musiałam ciągle siedzieć mieście .
Y:Przynajmniej miałaś kontakt z rodzicami.
S:Dobra robi się naprawdę późno , chodźmy spać .
Sa:Dobrze.
Y:W porządku.
Następnego dnia rano , po zjedzeniu śniadania i posprzątaniu . Rodzeństwo i staruszek , ruszyli dalej przed siebie , i tak im mijały dnie . W końcu do pojawienia się robotów , został niespełna jeden dzień . Yakis , Sali oraz Sensu . Powoli docierali do wyznaczonego miejsca .
Y:Dobrze , te dwie ścieżki prowadzą do miejsc , w których najprawdopodobniej wylądują. Więc powinniśmy się rozdzielić . Ja pójdę w prawo , a ty Sali , pójdziesz z mistrzem w lewą .
Sa:Nie , ja chcę iść z tobą .
Y:Posłuchaj mnie siostrzyczko , w moją stronę , przybędzie prawdopodobnie ten silniejszy robot , z którym nawet ty z swoją mocą nie dasz rady . A jeśli zginiesz , nigdy sobie tego nie wybaczę . Dlatego to jest dla twojego dobra.
Sa:Nienawidzę , kiedy tak mówisz ,ale niech będzie .
Y:Cieszy mnie ta odpowiedź , w takim razie powodzenia i uważajcie na siebie.
Sa:Dzięki ty też.
S:Pamiętaj , jak my tylko skończymy z naszym przeciwnikiem , przyjdziemy i pomożemy tobie.
Y:Hehhe , znając moje możliwości , to będzie już po zabawie.
S:Do na razie.
Sa:Pa braciszku.
Y:Narka.
I tak , każdy poszedł w swoją stronę , mimo że byli młodzi , byli także gotowi na wszystko , zwłaszcza brunet .



piątek, 1 kwietnia 2016

SLW:Rozdział 20

Następnego dnia , wcześnie rano.
Wszyscy zebrali się przed bramą miasta , chcąc pożegnać Yakisa , jego siostrę Sali oraz mistrza Sensu.
V:Na pewno , nie chcesz bym z wami poszedł ?
Y:Verniko , przeżyliśmy razem mnóstwo przygód , wypadałoby byś trochę odpoczął , poza tym na nic się nie zdasz , nie masz żadnych umiejętności , a także bić się też nie potrafisz . Czy mam ci przypomnieć jak cię pokonałem w wieku 8 lat.
V:Ehh nie trzeba.
Je:Uważajcie na siebie
S:Spokojnie , zostaw to mnie.
J:Ja także chce iść (dodał brat Yakisa , który się pojawił chwilę temu)
A:Jack , wybacz ale jesteś zbyt słaby , by iść razem z nim
To zdanie strasznie wkurzyło Jacka , gdy nie było Yakisa , to on był w centrum uwagi , ale jak on przybył to wszystko się zmieniło.
Nagle do Yakisa podeszła jego koleżanka Emika.
Y:O Emika , cześć co ty tu robisz ?
E:Chciałam się z tobą pożegnać (odparła po czym zrobiła coś co większość mocno zaskoczyła , a właściwie pocałowała Yakisa w policzek.)
E:Obiecaj mi , że jak wrócisz ,pójdziesz ze mną na randkę .
Y:Randkę , a co to jest (odparł po czym wszyscy upadli na ziemie , a jego brat zrobił klasycznego facepalme'a )
Sa:Oj braciszku , musisz się jeszcze sporo o życiu dowiedzieć (skwitowała blondynka)
E:Po prostu mi obiecaj.
Y:Ehhh , no dobrze obiecuje.
E:Super, powodzenia. (odparła szczęśliwa)
Y:Dobra na nas czas , żegnajcie .
Sa:Do zobaczenia
Je:Uważajcie na siebie.
Gdy rodzeństwo oraz mistrz wyruszyli , wszyscy zaczęli rozchodzić się do domu , nagle do Emiki podszedł Jack.
Ja:Co jest , czemu pocałowałaś , tego mięczaka .
E:To nie twoja sprawa.
Ja:Raczej moja , lepiej się z nim nie zadawaj , to zwykła ciota .
E:Po pierwsze , zajmij się lepiej swoją dziewczyną , a pod drugie Yakis nie jest ciotą i nie będziesz mi mówił kogo mam całować , a teraz spadaj.
Bruneta zatkało , nigdy takiej Emiki w życiu nie widział . Po kilku minutach on także , ruszył w stronę miasta. Gdy tak szedł , był wściekły , chciał by się pozbyć swojego brata , ale wie że nie ma wystarczająco dużo siły , by tego dokonać . Nagle poczuł jakby ktoś go wołał z jednej uliczki , gdy tam wszedł zobaczył , jakiegoś mężczyznę w wieku 48 lat , miał długie fioletowe włosy i tego samego koloru oczy.
J:Kim jesteś i czego chcesz ?
M:Spokojnie , nie jestem twoim wrogiem , ale raczej sprzymierzeńcem . Nazywam się Mitarashi , i przychodzę do ciebie z propozycją.
J:Jaką ?
M:Mogę uczynić cię silnym , byś mógł pokonać swojego brata.
J:Dlaczego miałbyś mi to zrobić ?
M:Ponieważ , on jest dla mnie także przeszkodą , sam bym mu nie dał rady . Ale gdyby wykorzystać twój potencjał , z łatwością byś go przewyższył i pokonał .
Jack wydawał się zainteresowany propozycją Mitarashiego.
J:Niech będzie , co mam robić .

M:Póki co będę cie szkolił w wyznaczonych miejsca o wyznaczonych dniach i godzinach , lecz za 2 lata , kiedy skończysz 18 lat , przybędziesz do mnie osobiście , wtedy na poważnie zaczniemy.