Minęło 2 lata , od walki Yakisa z
cyborgami , w tym czasie brunet cały swój czas poświęcał
treningowi , by móc pokonać gościa który go uratował pod koniec
. Kilka miesięcy temu , Jack opuścił miasto i udał się do
Mitarashiego na specjalny trening. Oczywiście wszyscy się zmartwili
tym nagłym zniknięciem , choć bardzo próbowali , to nie mogli
znaleźć najmniejszego śladu. Dziś zaczął się pierwszy dzień
wakacji , Yakis oraz jego przyjaciele i rodzina , mieli się udać
nad morze , Yakis nagle zmienił plany.
Sa:Jak to nie jedziesz z nami ?
Y:Mam coś ważnego do załatwienia
V:Co takiego ?
E:Czy coś się stało ?
Y:Muszę udać się do pewnej świątyni
by coś sprawdzić .
Sa:Nie możesz tego zrobić później ?
Y:Niestety nie , wiem że głupio tak w
ostatniej chwili , ale nic się nie da zrobić.
Sa:No cóż , skoro tak noto dobrze .
Y:Dzięki że rozumiecie.
Sa:Ale za rok , jedziesz już z nami ,
i nie ma żadnego 'nie'.
Y:Jasne.
V:Mogę iść z tobą ?
Y:Verniko , innym razem , a teraz
wybaczcie muszę lecieć , do zobaczenia za 2 miesiące.
E:Uważaj na siebie .
Y:Dobrze.
Po pożegnaniu się z przyjaciółmi i
dziewczyną, Yakis poleciał do świątyni smoków , a reszta nad
morzę. Dzięki treningowi Yakis opanował technikę , dzięki której
potrafi latać . Więc dolecenie do wyspy na której znajduję się
świątynia , nie sprawi mu żadnego kłopotu . Gdy tak do niej
leciał , zastanawiał się jak by wyglądał jego trening , i jak
bardzo się wzmocni . Po paru godzinach , był na wyspie. By nie
wzbudzać podejrzeń , wylądował na plaży , i szedł w głąb
wyspy . Szedł spokojnie tak kilka minut , nagle wyczuł jakby ktoś
lub coś się do niego zbliżało , w ostatnim momencie , uniknął
ciosu w głowę i odskoczył kilka metrów w dalej , przyjmując
postawę obroną .
Y:Kim ty jesteś , pokaż się !
Nagle przed nim stanął ,ten sam gość
co wtedy go uratował przed cyborgami . Był ubrany tak samo jak
wtedy , czarny płaszcz , na głowie założony kaptur.
-Minęło sporo czasu Yakis
Y:Kim jesteś ?
Zamaskowany mężczyzna zdjął w końcu
kaptur , jego twarz mocno zszokowała Yakisa . Gdyż tym mężczyzną
był jego brat Jack . Nie wiele się zmienił , może jedynie ma
włosy dłuższe , prawię zachodziły mu na oczy , a jeden kosmyk
opadał na nos .
Y:J...Jack , to byłeś ty , co się z
tobą stało ?
J:Przejrzałem w końcu na oczy .
Y:Przejrzałeś na oczy ? Co to
znacz...
Niebieskooki nie skończył gdyż ,
jego brat w mgnieniu oka , był przy nim i walnął pięścią w
brzuch swojego brata . Ten splunął krwią i padł na ziemie.
J:Mimo tych dwóch lat , nadal jesteś
żałosny (dodał drwiąco )
Y:Dlaczego to robisz ?
J:Żeby cię pokonać , ale widząc
ciebie takiego , aż mi się nie chce na ciebie patrzeć . Dlatego
zostawię cię przez jakiś czas przy życiu , bądź pewien że
pewnego dnia , jeszcze się spotkamy i rozstrzygniemy to raz na
zawszę . (odparł po czym znikł )
Y:Jak to możliwe że stał się taki
silny (powiedział sam do siebie w myślach)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz