Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 maja 2016

SLW:Rozdział 33

Minęło pół roku , od kiedy Yakis skończył trening w świątyni smoków . W tym czasie wyprowadził się od domu swojego mistrza , pozwalając mu tym samym do niego wrócić . A sam wraz z swoją dziewczyną zamieszkali w średnim domku jednorodzinnym 5km od miasta . W tym czasie było późne popołudnie , więc Yakis jak zwykle trenował w swoim wielkim ogrodzie , natomiast Emika gotowała obiad . Nagle nastąpiła mała eksplozja w ogrodzie , Yakis przybrał pozycję do ataku jak i obrony . Gdy dym się rozwiał , spostrzegł że przed nim stoi jego brat Jack. Jego ciało było otoczone , czarno-przezroczystą aurą .
Y:Jack, więc wróciłeś jednak do nas ?
J:Wróciłem , ale po to by z tobą walczyć .
Y:Czyli nadal tego chcesz.
Po chwili do nich podeszła czerwonowłosa.
E:Jack , proszę przestań się tak zachowywać.
J:Zamknij się , nie z tobą gadam .
Do nich dołączył jeszcze jeden niespodziewany gość , a dokładnie dziewczyna Jacka , Molly ( miała czarne włosy , piwne oczy , ubrana w jasną bluzkę oraz jakieś jeansy)
M:Kochanie, wróciłeś .
J:Spadaj .
M:Co powiedziałeś ? Co ci się stało.
J:Nie twoja sprawa (odparł po czym posłał strumień powietrza w stronę Molly , posyłając ją jednocześnie na drzewo)
Czarnowłosa padła bezwładnie na ziemie . Yakis podbiegł do niej , i teleportował ją do salonu po czym położył ją na kanapie.
E:Dlaczego tak się zachowujesz ?
J:Już ci mówiłem , to nie twoja sprawa , a teraz zejdź mi z drogi (odparł po czym wysłał w stronę , swojej dawnej przyjaciółki , jakąś małą czarną kulę )
W ostatniej chwili przed Emiką stanął Yakis i odbił tą kulę , wyglądał na wściekłego .
Y:Nie dość że zraniłeś własną dziewczynę która ciągle za tobą tęskni i chciała byś do niej wrócił , to jeszcze próbujesz zaatakować moją  , nie daruję ci tego.
Ciało Yakisa znów otoczyła złoto-przezroczysta aura . Ich energie były tak mocne że drzewa prawię wyłamywało .
Y:Dobrze , chcesz walki to ją będziesz miał . Ale zmieńmy miejsce .
J:No nareszcie mówisz jak mój brat , dobrze niech ci będzie.
E:Skarbie....
Y:Nic się nie martw , sprowadzę go do parteru , i będzie tak jak dawniej (odparł po czym pocałował czule czerwonowłosą )
E:Uważaj na siebie .
Y:Pewnie.
Obaj opuścili ogród Yakis i ruszyli w miejsce , gdzie nie będzie żadnych ludzi . Po kilkunastu minutach znaleźli ogromny kanion , więc natychmiast tam się udali . Lewitowali na środku , stojąc naprzeciw siebie .
J:No to teraz zobaczę , czy wyciągnąłeś wnioski z naszego ostatniego spotkania.
Y:Pewnie , zaraz zobaczysz , że teraz jestem na zupełnie innym poziomie niż ty.
J:Dobra czas skończyć gadać , i zacznijmy w końcu tą walkę .
Y:Jak sobie chcesz bracie.
I tak właśnie rozpoczęła się ostateczna bitwa między dwoma braćmi .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz